6.11.2022

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU – odsłona 134, Sławomir Kuczkowski, Krzysztof Szymoniak

Sławomir Kuczkowski – poezja

* * *

zaczęło świecić
z niewiadomego źródła

chciało się zmieścić
w mroku nocy

trwało pomaleńku
żeby mi krzyknąć

wprost do ucha
zbudź się

bo płonie studnia!

 

* * *

jest tylko
zakrzepła ślina
kamień mowy
pod językiem
głębia duszy
pochwycona
przez lęk i mrok

 

* * *

płomień sycony mrokiem
wypala naczynie serca

zostaje ubogi duch
który śpiewa

o świcie, każdego dnia

 

* * *

w duszy, która jest pusta
rodzi się wszechobecna nieskończoność

szuka oparcia jak włócznia boku
przenika myśl i serce –

ma smak udręki


doświadczenie Tomasza

teraz dotknij: wyczuj
odkryj, sprawdź.

bądź jak porażony.
i nigdy nie zapomnij.

 

trud ikony

w mroku szuka promienia.
potem tą igłą zszywa
chustę ciała

(moją? Jego?)
tkaną z bólu

z dnia na dzień
coraz bardziej ciemną

 

* * *

ikona

ciało prześwietla pejzaż

*

kontemplować

może być w tym pomocny
przepływ obrazu –

w krew

 

* * *

słyszysz

w źdźble dźwięku
zmaganie

to puls krwi
w asonansie lat
przenika ciało

z niezgłębionym
swoim źródłem

jesteśmy –
w tej sytuacji

 

* * *

ekstaza przecieka przez palce
lęk opanował moje serce

już się nie narodzi blask
nie do ujrzenia

 

* * *

nocą róża karmi się krwią

czyją dłonią dotykam kolca
niech porani mój język

jest nową łąką
kożuchem falującym
nad grzęzawiskiem snu

jej krew ściska mi serce

 

* * *

kochankowie spalają się, utleniają

to co trzyma ciała w ogniu
rośnie pośrodku nich

nocą zjawia się i jest jak duch

obok przepływają sekwencje zdarzeń
tak samo, cierpliwie

w pożarze

 

* * *

zdjęcie

całun;
zwiastun niewyjaśnialnego

ból wczepiony w ścieg
płótna

i tu
wytrwale i nieugięcie

fastryga bądź skaza
z której uszła krew

pozostał ornament
blasku

dla innych pomijany milczeniem
naddatek
lub po prostu – klisza

 

Wiersze z krwi i blasku

Brzmią tak czysto, jakby chciały świecić. Tak prosto, jakby były drogą. Pozostają tak wiarygodne, jakby rodziły się w doświadczeniu granicznym, które zrywa maski i stawia twarzą twarz z Innym. Tak jasne, jakby pomagał im anioł. Skąd są te wiersze? Z krwi – odpowiada autor. Z czarnej krwi, z bólu. Ze schodzenia na dno. Z przerażającego ogołocenia. Z blasku – mówi Sławomir Kuczkowski. Z ognia, który nas wgarnia w siebie. Z pustki, która staje się pełnią. Z tęsknoty, która staje się spotkaniem. Bo poezja to wewnętrzna wspinaczka, duchowa ścieżka na szczyt. Łatwo o tym zapomnieć. To dlatego te wiersze wydają mi się takie ważne.

 Wojciech Kudyba

Krzysztof Szymoniak – fotografia (gnieźnieńskie antywidokówki)

Fotografie Gniezna, czyli wspomnienie o Sławku Kuczkowskim

Gnieźnieńscy uczestnicy Piastowskiego lata Poezji, od lewej: Maciej Krzyżan, Jarosław Mikołajewicz, Krzysztof Grzechowiak, Krzysztof Szymoniak i Sławomir Kuczkowski, fot. K. Owczarzak

Gnieźnieńscy uczestnicy Piastowskiego lata Poezji, od lewej: Maciej Krzyżan, Jarosław Mikołajewicz, Krzysztof Grzechowiak, Krzysztof Szymoniak i Sławomir Kuczkowski, fot. K. Owczarzak

Pamiętam to dobrze. Kiedy Sławek był już poważnie chory, kiedy na początku roku 2009 zgasły nadzieje na jego wyzdrowienie, jego starszy brat Krzysztof Kuczkowski – we współpracy z Jankiem Kają i Jackiem Solińskim z bydgoskiej Galerii Autorskiej – postanowił zebrać, zredagować i wydać te wiersze Sławka, które pięknie układały się w niezwykłą, literacką całość. Chodziło o to, aby ta książka ukazała się jeszcze za życia Sławka. Pracę nad nią podjęto niezwłocznie. Miałem w tym swój skromny udział, gdyż w imieniu Sławka, który nie mógł już przyjechać do Bydgoszczy na zaplanowane wcześniej swoje spotkanie autorskie w GA, przeczytałem wiersze z mającej się za chwilę ukazać książki. Był tam wówczas ze mną jego kolega z kamerą i koleżanka z mikrofonem. Oboje reprezentowali Konfraternię Teatralną. W każdym razie, czytane spotkanie w Galerii Autorskiej było zapowiedzią mającej się ukazać książki Sławka Kuczkowskiego, której wydanie postanowili sfinansować przyjaciele Sławka i Krzysztofa. A nie był to koszt byle jaki, bo wydanie książki z wierszami w bibliofilskiej serii poezji Galerii Autorskiej (z grafikami Jacka Solińskiego) kosztowało wtedy 3200 złotych. Ostatecznie na książkę Sławka zatytułowaną „Piętno” zrzucili się: Krzysztof Kuczkowski, Wojtek Gawłowski, Krzysztof Grzechowiak, ksiądz Franciszek Kamecki, Wojtek Kass i piszący te słowa. Te w każdym razie nazwiska znalazły się na krótkiej liście donatorów.

Sławek na szczęście zdążył zobaczyć swoją książkę, wziąć ją do ręki, a i nacieszyć się nią zapewne tyle, ile to było możliwe podczas ostatniego, domowego już spotkania autorskiego z udziałem rodziny i przyjaciół. Wyglądało to w ten sposób, że pod koniec marca 2009 r. paczkę z gotową książką Galeria Autorska wsadziła do pociągu w Bydgoszczy, a ja odebrałem ją na dworcu w Gnieźnie. Od razu z dworca pojechałem z nią na Osiedle Piastowskie do domu Sławka. Wtedy już był w ogólnie kiepskiej kondycji, nie wstawał z łóżka, dostawał morfinę, a opiekowała się nim matka. Tego dnia był jednak w dobrym nastroju. Twierdził, że nic go nie boli, miał jasny umysł, rozmawiał swobodnie i przeglądał swoje, pięknie wydane „Piętno”. Spędziliśmy wtedy na rozmowie w jego pokoju dobrą godzinę, a może i więcej. To była zresztą ostatnia moja z nim tak długa i tak szczera rozmowa. W którymś momencie Sławek, dokładnie oglądając swoją książkę, zauważył na skrzydełku obwoluty listę darczyńców, dzięki której ta książka się ukazała. Poprosił, aby opowiedzieć mu wszystko, co miało związek z redagowaniem, promowaniem i opublikowaniem tej książki. Był ciekaw szczegółów, konkretów i wrażenia, jakie te wiersze wywarły na słuchaczach bydgoskiego spotkania autorskiego. A potem brat Krzysztof zorganizował domowe, wspomniane przed chwilą, spotkanie z książką i jej Autorem.

Aktualna prezentacja wierszy Sławka Kuczkowskiego została przez Jacka Solińskiego wzbogacona o moje fotografie pokazujące Gniezno, a konkretnie miejsca, gdzie Sławek bywał sam lub z kolegami ze swojego pokolenia, ale gdzie bywaliśmy też razem. Bo zdarzało się, że latem kupowaliśmy flaszkę dobrego wina i szliśmy z nią na Kustodię (wzgórze za miastem nad jeziorem Świętokrzyskim, skąd rozpościera się piękna panorama Gniezna; widok ten znalazł się w zaprezentowanym zestawie), aby niespiesznie rozmawiać o sprawach ważnych w ogóle, ale i szczególnie ważnych dla Sławka. Mimo, że na kilka lat stałem się jego starszym kolegą (może nawet kimś w rodzaju skromnego mentora), pozytywnie zaskoczyły mnie jego słowa o „przyjaźni artystycznej”. Powiedział któregoś dnia, gdy roztrząsaliśmy ten problem, cytuję: Niektórzy moi koledzy dawali mi złudną nadzieję i wiarę w coś takiego, co można nazwać przyjaźnią artystyczną. Patrzyłem, jak ta przyjaźń działa i jakie przynosi owoce między tobą i moim bratem Krzysztofem. Byliście dla mnie wzorem. Też chciałem takiej przyjaźni, ale wyszło jak wyszło… Mogłem się tylko domyślać, co zawierało to przerwane w połowie zdanie.

Ale wróćmy do fotografii, czyli do Gniezna, jakie upodobał sobie Sławek Kuczkowski, a które ja rozpocząłem dokumentować w tym samym mniej więcej okresie, czyli w czasie, gdy objawiła się w całej swojej grozie choroba Sławka i w roku jego śmierci. Na prezentowanych tutaj kadrach znajdują się nasze miejsca ulubione, ale i bezpośrednio związane z życiem Sławka. Na jednym z nich uchwyciłem kawałek blokowiska, na którym widać okna mieszkania, gdzie wychowali się Sławek i Krzysztof Kuczkowscy, skąd Krzysztof poszedł w świat (do Sopotu i Gdyni) i gdzie Sławek zakończył swoją ziemską drogę poety i Portiera Pana Boga – jak mawiali o nim przyjaciele i znajomi, a to z racji wykonywanego przez lata zawodu, portiera właśnie w Młodzieżowym Domu Kultury.

Na koniec kilka słów o samych fotografiach. Od roku 2010 oglądam Gniezno już nie tylko przez okna autobusów komunikacji miejskiej. Zaczęło się od tego, że poznałem dwóch mistrzów fotografii analogowej i niemal wyłącznie czarno-białej – Bogusława Biegowskiego z Poznania i Lecha Szymanowskiego z Wągrowca, dzięki którym zacząłem myśleć o fotografowaniu Gniezna nie tylko z pozycji kolekcjonera uroczych, wściekle kolorowych landszafcików, ogólnie mieszczących się w konwencji widokówkowej, ale też w konwencji estetyki FIAP-owskiej (czyli, że ma być ładnie! FIAP – Międzynarodowa Federacja Sztuki Fotograficznej). W ten sposób –  po dwóch latach prób i ćwiczeń fotograficznych z użyciem cyfrowego Nikona, po dwóch latach rozmów, lektur i oskrobywania wieloletniej praktyki ze złogów banału i nudnych oczywistości oraz dziennikarskiej chwytliwości – wypracowałem własną, skromną, ale chyba niebanalną estetykę antywidokówki. I tu od razu należy się pewne wyjaśnienie – antywidokówka nie jest nastawiona na obrazy nędznych podwórek, brudu, pijanych meneli, rozpadających się płotów i gnijących śmietników. Moja antywidokówka interesuje się tym samym światem, jaki znajdujemy na tradycyjnych, kolorowych widokówkach, ale pokazuje go w odcieniach szarości, często w ściśle określonych warunkach światła rozproszonego (z małymi wyjątkami) oraz głównie wiosną, jesienią lub zimą, gdy nie ma na drzewach i krzewach liści, które sporo zasłaniają. Jednym słowem moje widzenie nie szuka brzydoty i – mówiąc kolokwialnie – nie epatuje przysłowiowym „syfem”, nie jest więc obrazem turpistycznym. Jej specyficzna uroda polega, jak sądzę, głównie na tym, że pokazuje taki świat, jaki faktycznie istnieje/istniał, zazwyczaj zakryty przed okiem turysty, ale w taki sposób, na tyle nieatrakcyjnie, że żadne miasto nie zaryzykowałoby sklecić z moich kadrów albumu promocyjnego, mającego być radosną wizytówką grodu. Ponieważ jednak fotografowane przeze mnie miejsca i obiekty znikają z miejskiego krajobrazu lub przepoczwarzają się na różne sposoby, antywidokówka rejestruje więc ślad przemijania. Staje się dokumentem i pamięcią.

Krzysztof  Szymoniak

Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki
Krzysztof Szymoniak
Antywidokówki

Krzysztof Szymoniak

Urodził się w 1953 roku w Kępnie. Od roku 1969 mieszka w Gnieźnie, od połowy lat 80. zawodowo związany z Poznaniem. Od 43 lat zaprzyjaźniony z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, w wydawnictwie której ukazały się trzy jego tomy poetyckie: „Wszędzie, skąd wracałem” (2006), „29 prac Szymona Słupnika” (2007) i „Światłoczułość” (2009). Ostatni sekretarz redakcji poznańskiego miesięcznika NURT oraz założyciel i pierwszy redaktor naczelny ogólnopolskiego dwutygodnika literackiego NOWY NURT. Absolwent poznańskiej polonistyki. Laureat, z roku 1988, poznańskiego Medalu Młodej Sztuki za reportaże literackie oraz srebrnego medalu „Za zasługi dla rozwoju twórczości fotograficznej”, nadanego w roku 2019 przez Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej. Przez ostatnie 20 lat był wykładowcą na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. W swoim dorobku posiada kilka zbiorów wierszy, kilka tomów prozy oraz cztery tomy eseistyki okołofotograficznej, w tym dwutomową monografię „Bez przysłony” poświęconą w całości, ukazującemu się przez 13 lat „Kwartalnikowi Fotografia”. Autor tekstów o literaturze (ostatnio w TWÓRCZOŚCI nr 9/2021) i fotografii, uczestnik wystaw indywidualnych i zbiorowych. Przez kilku lat zgłębiał historię i teraźniejszość Cieszyna, Zaolzia i Śląska Cieszyńskiego, czego efektem jest jego najnowsza książka pt. „Zapiski cieszyńskie”. Obecnie pracuje nad całorocznym projektem literacko-fotograficznym – 365. ARCHEOLOGIA PAMIĘCI. GNIEZNO 2022.

[fot. Mariusz Hertman]

,

Sławomir Kuczkowski

Poeta, reżyser teatralny, aktor, animator kultury Autor audycji literackich w Radiu Gniezno. Jako poeta zadebiutował w 1993 w „Toposie”. W 2000 r. zorganizował w Gnieźnie I Mityng Teatralny, na którym corocznie występowały teatry niezależne z całej Polski. W latach 2000–2008 w Radiu Gniezno prowadził autorską audycję, „Latająca Kawiarnia Literacka”. Członek-założyciel Gnieźnieńskiego Stowarzyszenia Konfraternia Teatralna, a także twórca Teatru Wizji „Czerwona Główka”, w którym realizował działania przestrzenne o charakterze medytacyjnym. W jego teatrze główną rolę odgrywała mistyka, artysta często nawiązywał do myśli Jana od Krzyża czy Simone Weil. W 2008 r. w Nowej Soli za działalność teatralną otrzymał nagrodę Złotego PTAQ-a. Wydał tomik poezji Piętno (2009), za który w 2010 r. został uhonorowany pośmiertnie nagrodą im. Ks. Jana Twardowskiego. Pochowany został na cmentarzu przy ul. Kłeckowskiej w Gnieźnie. Od 2010 r. Gnieźnieńskie Stowarzyszenie Konfraternia Teatralna organizuje Mityngi Teatralne im. Sławomira Kuczkowskiego. Od 2020 miasto Gniezno przyznaje Stypendium im. Sławomira Kuczkowskiego za działalność artystyczną, upowszechnianie kultury i opiekę nad zabytkami.