5.02.2023

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU – odsłona 139, Grzegorz J. Grzmot-Bilski, Bronisław Zygfryd Nowicki

Grzegorz J. Grzmot-Bilski – medytacje filozoficzne

1. Filozofia i cywilizacja zachodnia

Bez filozofii nie można zrozumieć kultury i cywilizacji zachodniej. Geniusz grecki za sprawą Talesa z Miletu w pierwszej połowie VI wieku przed Chr. dokonał jednego z najważniejszych przełomów w dziejach rozwoju ludzkości. Przełom ten polegał z jednej strony na powstaniu filozofii, z drugiej zaś na  przejściu od myślenia mityczno-magicznego do myślenia racjonalnego. Wydaje się, iż narodziny filozofii są jednocześnie właściwym początkiem cywilizacji zachodniej, choć można sięgać dalej, czyli do Grecji Homera i Hezjoda. Nie zmienia to jednak faktu, że myślenie racjonalne nadało tej cywilizacji nieprzemijający kształt. Grecki rozum, tradycja judeochrześcijańska i rzymskie prawo wyróżniają cywilizację zachodnią pośród innych cywilizacji i kultur. Ogólnie rzecz ujmując można powiedzieć, że filozofia, obok tradycji judeochrześcijańskiej i prawa, jest jednym z filarów podtrzymujących cywilizację zachodnią. Załamanie się któregokolwiek z nich grozi trudną do oszacowania katastrofą.

Czym jest filozofia? Pytanie to należy do jednych z najtrudniejszych zagadnień filozoficznych. Wielowiekowy spór toczony o istotę filozofii posiada w swojej historii okresy większej i mniejszej intensywności, lecz tak naprawdę nigdy nie wygasł do końca. Wiele wskazuje na to, że współcześnie spór ten przybrał na sile.

Prawdy odkrywane przez filozofię różnią się w sposób zasadniczy od prawd naukowych i prawd życia codziennego, bowiem wymagają ofiary i poświęcenia. Dlatego też rację ma Franz Rosenzweig pisząc: Od tych najmniej ważnych prawd, że „dwa plus dwa jest cztery”, co do których ludzie łatwo się zgadzają, nie licząc niewielkiego wysiłku umysłowego – nieco mniejszego przy tabliczce mnożenia, trochę większego przy teorii względności – prowadzi droga poprzez prawdy, które człowieka już coś  kosztują, do tych, których nie może on sprawdzić inaczej niż poprzez ofiarę swego życia, a w końcu do tych, których prawdę można sprawdzić dopiero przez narażenie życia wszystkich.  

2. Początek a źródło filozofii

Pod względem etymologicznym termin „filozofia” wywodzi się z języka greckiego. Greckie słowo φιλοσοφία (philosophia) składa się z dwóch wyrazów, tj.: φιλο (philo) i σοφία (sophia).  Termin φιλο, pozostając w związku z takimi słowami, jak φιλειν (philein) miłować i φίλος (philos) miły lub przyjaciel, oznacza tyle, co – miłość, umiłowanie, przyjaźń. Wyraz σοφία tradycyjnie tłumaczy się jako mądrość. Stąd też filozofia, to miłość mądrości (umiłowanie lub przyjaźń mądrości).

Współczesny filozof Karl Jaspers zaproponował rozróżnienie między początkiem a źródłem filozofii: Ale początek to nie to samo co źródło. Początek jest czymś historycznym. Dla potomnych wynika z niego stale rosnąca liczba uwarunkowań, jakie stwarza dokonana już praca myślowa. Ze źródła natomiast stale od nowa wypływa impuls pobudzający do filozofowania. Dopiero dzięki niemu współczesna filozofia staje się istotna, dawniejsza zaś – zrozumiała. Podzielając to Jaspersowskie rozróżnienie, z zastrzeżeniem, iż dla starożytnych Greków słówko άρχή znaczyło jednocześnie – początek, źródło i zasadę, możemy powiedzieć, że czymś innym jest historyczny początek filozofii związany z Grecją starożytną, a  w szczególności z osobą Talesa z Miletu, a czymś innym jest źródło filozofii wykraczające poza czas i historię. Stąd też filozofia, to nie tylko historia filozofii, ale także transcendentne i wiecznie tryskające praźródło. Czy w takim stanie rzeczy można mówić o modnym od pewnego czasu końcu filozofii?

Zastanówmy się teraz, jak w starożytnej Grecji rozumiano miłość i mądrość? W tym celu dobrze będzie przywołać ważki fragment z Uczty (210-211 D) Platona. W dialogu tym Diotyma, będąca kapłanką z Wieszczego Grodu, poucza Sokratesa na temat istoty miłości, tzn. Erosa. Platon poprzez Diotymę powiada, że szkoła Erosa składa się z trzech podstawowych stopni lub szczebli. Pierwszy szczebel w rozwoju miłości to zdaniem Platona miłowanie pięknych ciał. Drugi szczebel miłości związany jest z miłością pięknych uczynków i nauk, a ogólnie rzecz biorąc dotyczy umiłowania szlachetnego sposobu życia. Wreszcie trzeci stopień miłości jest miłością do piękna samego w sobie: Ten, kto aż dotąd zaszedł w szkole Erosa, kolejne stopnie piękna prawdziwie oglądając, ten już do końca drogi miłości dobiega. I nagle mu się cud odsłania: piękno samo w sobie, ono samo w swej istocie. Otwiera się przed nim to, do czego szły wszystkie jego trudy poprzednie i on ogląda piękno wieczne, które nie powstaje i nie ginie, i nie rozwija się ani nie więdnie, ani nie jest z jednej strony piękne, a z drugiej szpetne, ani raz tylko takie, a drugi raz odmienne, ani takie w porównaniu z czymkolwiek, a z czym innym inne, ani też dla jednego piękne a dla drugiego szpetne (210 E). Jeżeli powyższy fragment odniesiemy do rozumienia miłości mądrości, czyli filozofii, to okazuje się, że miłość w sensie filozoficznym jest oglądaniem piękna wiecznego, gdzie Eros w zasadzie przekracza siebie samego i staje się bliski z jednej strony temu, co Grecy określali mianem theoría, z drugiej zaś – chrześcijańskiemu pojmowaniu miłości jako agápe.

Platońskie rozumienie érosa w swoim aspekcie najwyższym i najbardziej wysublimowanym zbliża się do chrześcijańskiego pojmowania miłości jako agápe. Natomiast w sposób niezrównany istotę miłości chrześcijańskiej oddał św. Paweł z Tarsu w swoim słynnym hymnie: Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym miał też dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił ,a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość –  te trzy: z nich zaś największa jest miłość (1 Kor 13, 1-13).

Przejdźmy teraz do zagadnienia mądrości. Pewnym wprowadzeniem w tę problematykę mogą być słowa Parmenidesa zawarte w jego poemacie O naturze, w którym opisana jest symboliczna podróż filozofa z podziemnej ciemności niewiedzy w niestworzone światło mądrości: Toteż musisz poznać wszystko i niewzruszone serce prawdy zaokrąglonej, i śmiertelnych mniemania, w których nie ma godnej zaufania prawdy; pomimo to i te rzeczy poznasz, jak przy wszechstronnym badaniu należy zapatrywać się na owe pozory. Przeto można powiedzieć, że mądrość dla filozofów starożytnych, to wiedza o rzeczach boskich i ludzkich. Mądrość zawsze odsyła do tego, co boskie, nieśmiertelne i święte w najwyższym stopniu (jak np. theoria u Arystotelesa).

Natomiast w judaizmie mądrość przyjmuje postać hipostazy, tzn. personifikacji przymiotów Jahwe. Stąd też, w myśli hebrajskiej mądrość to tyle, co Mądrość Boża, tchnienie mocy Bożej (Mdr 7, 25). Co zaś tyczy się filozofii chrześcijańskiej, to synonimem mądrości jest dla niej przede wszystkim Logos – Syn Boga Ojca czyli Jezus Chrystus, przy założeniu, że imieniem tym bywa określany również Duch Święty (Ef 1, 17n).

3. Cel uprawiania filozofii

Filozofowie różnie rozumieli cel uprawiania filozofii. U takich filozofów, jak: Platon, Arystoteles, Plotyn, św. Augustyn lub św. Tomasz z Akwinu celem filozofii było różnie pojmowane poznanie Boga. Stąd też w nawiązaniu do tej klasycznej tradycji filozofii można powiedzieć, że ostatecznym celem jej  uprawiania jest kontemplacja Boga. Filozofia od początku swojego istnienia przeniknięta jest myśleniem religijnym, np. Arystoteles będąc pod silnym wpływem późnych pism Platona rozumiał swoją „pierwszą filozofię” jako teologię. Współczesny znawca tematu Werner Jaeger zauważa, że w przeszłości zajmowanie się Bogiem i problemami teologicznymi było synonimem uprawiania filozofii: Rozumienie filozofa jako człowieka zainteresowanego Bogiem przyjęło się w połowie drugiego wieku po Chrystusie. G. Reale twierdzi zaś, że termin „filozofia”: został z całą pewnością ukuty przez umysł religijny. Natomiast Hans Urs von Balthasar utożsamia filozofię z teologią naturalną, cele filozofii z celami teologii. Oczywiście oprócz poznania filozoficznego, które swój kres osiąga w Bogu, istnieją także w filozofii cele cząstkowe, które w mniejszym lub większym stopniu nawiązują do celu zasadniczego, jak np.: poznawanie całej istniejącej rzeczywistości, poszukiwanie prawdy lub analiza języka.

4. Filozofia jako pytania fundamentalne

Filozofia zadaje pytania fundamentalne. Są to pytania szczególnego rodzaju i niezwykłej doniosłości. Wprawdzie istnieje specjalny dział logiki formalnej, tzn. logika pytań, który zajmuje się wyłącznie poprawnym formułowaniem pytań i odpowiedzi, to jednak pytań filozoficznych nie można zredukować do niego. Toteż pytania rozstrzygnięcia lub pytania dopełnienia mają dla filozofii jedynie charakter pomocniczy, zaś samą filozofię poruszają pytania innej natury, które można nazwać fundamentalnymi, gdyż przynależą one do istoty człowieczeństwa. Pytania fundamentalne są powszechne i konieczne. Są one ważne nie tylko w wymiarze jednostkowym, ale także, rzec można, społecznym. A oto kilka przykładów pytań fundamentalnych. Kim jestem? Skąd pochodzi zło? Co dzieje się z człowiekiem po śmierci? Czy można mieć nadzieję, że wszyscy będą zbawieni? Oczywiście te niezwykle ważne zagadnienia nie wyczerpują szeregu pytań zasadniczych, ponieważ można zadać i inne, nie mniej istotne. Skąd pochodzimy? Gdzie jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Czym jest Wszechświat? Pytania o charakterze uniwersalnym powinny implikować również uniwersalne odpowiedzi, bowiem jak trafnie  zauważył Ludwig Wittgenstein: Jeżeli jakieś pytanie da się w ogóle postawić, to można też na nie odpowiedzieć (6. 5). 

5. Filozofia jako drugie narodziny

Duchowy wymiar ludzkiego istnienia nie dla wszystkich jest oczywisty. Dlatego też problem drugich narodzin człowieka, jako par exellance metafizyczny, może nastręczać pewne trudności. Autentyczna filozofia prowadzi do drugich narodzin. Chcąc przybliżyć tę kwestię można przywołać na początek postać Sokratesa, a w szczególności jego metodę nauczania nazywaną majeutyczną, która pomagała nie tylko w „przyjściu na świat” wiedzy interlokutora, ale także, w głębszym sensie, służyła pomocą w nowym narodzeniu się człowieka dla duchowego wymiaru rzeczywistości.

Niezrównanym wprowadzeniem w tę skomplikowaną problematykę są słowa Jezusa, które usłyszał dostojnik żydowski imieniem Nikodem, kiedy przyszedł w nocy do Mistrza z Nazaretu: jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego (J 3,3). Nikodem nie zna jednak tajemnicy drugich narodzin i wyraźnie zakłopotany pyta Jezusa: Jakże może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? (J 3,4). Misterium podwójnych narodzin wyjaśnia dopiero Jezus mówiąc: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło jest duchem (J 3, 5-6). W filozofii, a przynajmniej w filozofii chrześcijańskiej, drugie narodziny są narodzinami z Ducha dla sakralnego wymiaru rzeczywistości. Filozof winien być człowiekiem podwójnie narodzonym. 

Początkiem drugich narodzin jest metanoia i nieodłączna od niej pokuta, która bynajmniej nie ma charakteru negatywnego. Ojcowie Kościoła widzieli pożyteczny aspekt pokuty, w połączeniu ze skruchą, przede wszystkim w tym, że jest ona mocą odnowicielską, twórczą, zdolną do ciągłej odnowy życia. Wszelako: twarz obmyta przez łzy – pisze św. Efrem Syryjczyk – ma niezatarte piękno.

6. Filozofia a pseudofilozofia

Karl Jaspers podejmując odradzający się w czasach współczesnych problem pseudofilozofii zauważa: Owa pseudofilozofia, występując w kostiumie filozofii, zwraca się przeciwko filozofii, przeczy jej. Dlatego filozofia musi w arsenale swoich myśli poszukać środków obronnych. Pseudofilozofia jest bowiem nie tylko błędem w filozofowaniu, błędem, który wystarczy zrozumieć, by go móc naprawić, lecz jest ona zasadniczo fałszywą drogą całkowitej negacji, usiłującą stworzyć pozór czegoś pozytywnego za pomocą łatwych do przeniknięcia namiastek. Podlega ona korekturze drogą odrodzenia człowieka, który zostaje sobie podarowany w procesie myślowego powrotu do siebie.

W nawiązaniu do Jaspersa można powiedzieć, że różnica między filozofią a pseudofilozofią sprowadza się do tego, że w klasycznie rozumianej filozofii podstawą rzeczywistości jest Bóg, natomiast w pseudofilozofii fundamentem rzeczywistości jest zazwyczaj człowiek pojmowany tak, jakby Boga nie było. Toteż czym innym jest filozofia, a czym innym jest pseudofilozofia nazywana tradycyjnie sofistyką.

Przy założeniu podzielanym przez wielu filozofów, m.in. przez przywołanego Jaspersa, filozofia i pseudofilozofia, tak jak dobro i zło, należą do różnych i niesprowadzalnych do siebie porządków rzeczywistości. Twierdzenie to implikuje daleko idące konsekwencje natury aksjologicznej, etycznej i metafizycznej. Bowiem celem uprawiania filozofii jest poszukiwanie prawdy i służba dobru. Życie filozoficzne, tzn. poświęcone wartościom, wymaga jednak męstwa: Męstwo rodzi czyny godne pochwały, wyklucza natomiast zasługujące na pogardę. Chwalimy w danym bycie to, dzięki czemu spełnia on swoje możliwości czy realizuje swoje doskonałości. Męstwo jest potwierdzeniem istotnej natury człowieka, jego wewnętrznego celu, czyli ‘entelechii’, jednakże potwierdzeniem zawierającym w sobie jakieś „wbrew czemuś”. Zakłada możliwe, a w niektórych wypadkach nieuchronne poświęcenie tych elementów, które także należą do bytu człowieka, są jednakże tego rodzaju, że gdybyśmy z nich nie zrezygnowali, przeszkodziłyby nam w osiągnięciu naszej prawdziwej pełni. Ofiara ta może dotyczyć przyjemności, szczęścia, a nawet własnej egzystencji. W każdym przypadku zasługuje ona na pochwałę, gdyż w akcie męstwa najbardziej istotna część naszego bytu bierze górę nad mniej istotną. Piękno i dobro męstwa polega na tym, że w nim aktualizuje się to, co dobre i piękne. Dlatego męstwo jest szlachetne. Tak też uprawianie filozofii naznaczone jest tragicznym pięknem, szlachetnością ofiary i męstwa. Życie filozofa jest przeniknięte wyższymi wartościami, jak np. życie Sokratesa, i winno dawać świadectwo areté. W Grecji starożytnej bycie filozofem znaczyło zbliżanie się do ideału, który po grecku określało się mianem aretés, tzn. kogoś, kto łączy w sobie męską siłę z moralną szlachetnością. Dlatego też wielu, którzy próbują dziś uprawiać filozofię, to tylko pozerzy, postaci ucharakteryzowane na filozofów, np. przedstawiciele postmodernizmu.

7. Filozofia jako przygotowanie do śmierci

Dla człowieka współczesnego śmierć jest czymś nieznośnym. Nieznośność umierania przypomina mu o własnej skończoności, o rozliczeniu się ze swojego życia przed Bogiem, czyli o tym wszystkim, o czym chciałby zapomnieć i nie myśleć. Człowiek współczesny pomimo uzbrojenia w naukę i technikę doświadcza wobec śmierci lęku i niepokoju. Dlatego też nie od rzeczy będzie przypomnieć, że filozofia od samego swojego początku była rozumiana jako przygotowanie do śmierci. Fakt ten szczególnie podkreślał Platon w swoim dialogu Fedon: Do ludzi wydaje się nie docierać świadomość, iż ci, którym zdarzyło się prawdziwie poświęcić filozofii, nie zajmują się niczym innym jak umieraniem i śmiercią. Jeśli zaś taka jest prawda, to byłoby chyba niemądrze pragnąć tylko tej rzeczy przez całe życie, a gdy ona przyjdzie, zżymać się na to, czego człowiek od dawna pragnął i czym się zajmował (64 a).

Problem śmierci nastręcza wiele trudności. Jeżeli zgodzić się z jej klasyczną definicją, w myśl której śmierć jest odłączeniem duszy od ciała, to i tak pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Czy śmierć jest wydarzeniem należącym do czasoprzestrzeni? Czy istnieje życie po śmierci? A jeśli tak, to jakie są losy duszy ludzkiej po odejściu z tego świata? Nie rozstrzygając w tym miejscu tych ważkich kwestii, chcę jedynie wspomnieć o doświadczeniu określanym mianem charyzmatu pogodnej śmierci.

Jak pamiętamy, Sokrates niesłusznie skazany na śmierć przez wypicie cykuty, umiera bez lęku. Paradoksalnie to on pociesza zebrane wokół niego osoby, zamiast być przez nie pocieszanym. Przedstawione przez Platona w Fedonie ostatnie chwile z życia Sokratesa są jakby zapisem obrazu, który „mówi”, że ten świat zabijając wielkiego filozofa nie jest światem jedynym. Wydaje się, jakby Sokrates posiadał pewność co do istnienia innego wymiaru rzeczywistości, w którym istnieje dobro i sprawiedliwość. Co więcej, dla niektórych filozofów i teologów los Sokratesa jest zapowiedzią losu Chrystusa: Według Justyna, los Sokratesa stanowi prefigurację losu Chrystusa, który umiera i zmartwychwstaje i w którym Sokrates rodzi się na nowo do wieczności. Autentyczna filozofia przypomina, że zarówno życie, jak i śmierć są darem Boga, miłującego wszystkich ludzi niestworzoną miłością. Św. Paweł apostoł ujmował to w następujący sposób: Wszystko bowiem jest wasze (...), czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe. Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga (1 Kor 3, 21-23). Słowa te mogą budzić nadzieję i uczyć pogodnego przyjmowania śmierci, najpierw innych, potem własnej.

Postawy św. Franciszka z Asyżu wobec „naszej siostry śmierci” lub Serafina z Sarowa, świętego Kościoła wschodniego, który zalecał przyjmować śmierć ze spokojem i ufnością, mawiając: Nie do nas należy lękać się śmierci, radości moja. Dla ciebie i dla mnie będzie to radością, uczą trudnej sztuki „radosnego umierania”. Wielcy filozofowie i święci, często w ostatniej godzinie swego życia, pokazują własnym przykładem, jak umierać bez lęku, w przekonaniu, że śmierć to tylko przejście do życia w pełni, przeobrażonego i szczęśliwego.

8. Filozofia jako twórczość

Wielkim orędownikiem rozumienia filozofii jako twórczości był w czasach współczesnych Mikołaj Bierdiajew. Filozof ten będzie twierdził, że człowiek został stworzony przez Boga jako istota genialna, dlatego też człowiek powinien ujawniać w sobie genialność poprzez twórczą aktywność. Ofiarna twórczość jest wyjściem poza egoizm, strach, ból i słabość, a tym samym staje się wyzwoleniem z wszelkiego zniewolenia. Według Bierdiajewa twórcza droga filozofa i poety rozpoczyna się wówczas, gdy tragedia osobista, duchowy kryzys i zmaganie się z losem są doświadczane jednocześnie jako światowa tragedia, światowy kryzys i światowy los. Troska wyłącznie o osobiste zbawienie i lęk przed egzystencjalną zgubą mają charakter egocentryczny i przyjmują postać zniewolenia. Dla Bierdiajewa twórcza droga filozofa i poety, choć ofiarna i pełna cierpień, powinna prowadzić do wyzwolenia z wszelkiego zniewolenia przez zło, grzech i fałsz. Twórca powinien również wyzbyć się fałszywej pokory, pragnącej takiego życia, w którym nigdy nie następuje wyzwolenie i tym samym nigdy nie osiąga się duchowego oświecenia. Prawdziwa twórczość dla Bierdiajewa to droga do duchowej doskonałości. Natomiast: „Fałszywa pokora stwarza styl życia, w którym życie obywatelskie, mieszczańsko-bytowe, czczone jest jako bardziej pokorne, bardziej chrześcijańskie, bardziej moralne niż osiąganie wyższego poziomu życia duchowego, miłości, kontemplacji, poznania, twórczości, zawsze podejrzanych o brak pokory i pychę. Handlować w sklepie, prowadzić najbardziej egoistyczne życie rodzinne, być funkcjonariuszem policji lub pracownikiem akcyzy – oto pokorna posługa. Ale dążyć do chrześcijańskiego braterstwa ludzi, do zrealizowania sprawiedliwości Chrystusowej w życiu, albo być filozofem i poetą, chrześcijańskim filozofem i poetą – oto brak pokory i pycha. Nie należy zatem twierdzić, że twórczość jako dążenie do duchowej doskonałości jest pychą i brakiem pokory, ponieważ każdy krok w stronę królestwa Bożego jest zwycięstwem nad złem. Filozofia jako twórczość jest zatem dla Bierdiajewa doświadczeniem religijnym, drogą duchowego rozwoju, tak samo cenną, jak modlitwa i asceza. Autor „Sensu twórczości” przypomina jednak i przestrzega, że: „Kto wstąpił na drogę twórczości, drogę genialności, powinien złożyć ofiarę z cichej przystani życiowej, powinien zrezygnować ze swego szczęścia, z bezpiecznego urządzenia swojego życia”. Bowiem twórcza droga geniusza naznaczona jest ofiarą i to nie mniejszą niż ofiara świętości.

Grzegorz J. Grzmot-Bilski

Od kilkunastu lat twórczość Mikołaja Bierdiajewa jest przedmiotem zainteresowań polskich badaczy. W okresie tym pojawiły się w Polsce przekłady najważniejszych dzieł tego wybitnego myśliciela. Wyniki przeprowadzonych badań nad filozofią Bierdiajewa przedstawili w formie odrębnych monografii lub rozpraw: Marek Styczyński, A. Ostrowski, G. Przebinda, B. Brzeziński, W. Hryniewicz, C. Wodziński, H. Paprocki i inni. Do tego nurtu badań włączył się Grzegorz Grzmot-Bilski, który za przedmiot swoich naukowych dociekań obrał zagadnienie wolności u Bierdiajewa, słusznie uznając, że kategoria ta ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia całokształtu poglądów filozoficznych-religijnych rosyjskiego myśliciela. […] Dodatkowym walorem recenzowanej pracy jest piękny, komunikatywny język. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, stwierdzam, że monografia G. Grzmot-Bilskiego spełnia wymogi stawiane pracom naukowym.

prof. zw. dr. hab. Józef Pawlak

Trudno wyobrazić sobie trafniejszą metodę całościowego ujęcia filozofii Bierdiajewa (a do tego G. Grzmot-Bilski aspiruje) niż poprzez problem wolności. Wynika to z każdego chyba oglądu myśli Bierdiajewa, jest również explicite głoszone w wielu miejscach przez niego samego. Z pełną więc satysfakcją i z najdalej idącą sympatią przystępowałem do lektury maszynopisu pracy p. Grzmota-Bilskiego. Wprawdzie autor nie jest jeszcze znany wśród dość już szerokiego grona polskich badaczy filozofii rosyjskiej, jednak powszechna już dostępność Bierdiajewa na polskim „rynku” filozoficznym oraz sugestywność i charyzma pisarstwa Bierdiajewa pozwalały tu liczyć na świeże, oryginalne i syntetyczne uchwycenie myśli rosyjskiego filozofa.

prof. UW dr. hab. Janusz Dobieszewski

Bronisław Zygfryd Nowicki – grafika

(…) Bronisław Zygfryd Nowicki był człowiekiem, dla którego kryterium etyczne współtworzyło artystyczną postawę. Marcelowski prymat być nad mieć stanowił fundament jego życiowych i twórczych rozstrzygnięć. Kierowanie się  niezłomnymi zasadami, stawianie sobie wysokich wymagań, a jednocześnie powściągliwość i skromność określały charakter tego prawego człowieka. Trudne doświadczenia lat okupacji, wyniesione z pięcioletniego pobytu w oflagu, okazały się ważną szkołą życia. Organizowanie w warunkach obozowych działalności kulturalnej trudno porównywać z czymkolwiek. Zdecydowane przeciwstawienie się wyniszczającej obozowej apatii stanowi wiarygodny dowód, jak ważne dla ludzkiego istnienia są prawdziwe wartości. Dane w tym czasie świadectwo zaangażowania określiło charakter tego twórcy. Świadomość, że ocalenie kultury jest  równie ważne jak ocalanie życia, znacząco wniknęła w jego osobowość.   

Wymagający wobec siebie i wyrozumiały dla innych, pozostawał w kontaktach towarzyskich wyważonym konfratrem. Znajdował radość i spełnienie w aktywnym  życiu środowiska artystycznego. Promieniował optymizmem i przyjaznymi intencjami. Znakomicie  zdawał sobie sprawę, iż stwarzanie przyjaznej atmosfery wyzwala pozytywne  emocje, rozwija ważkie inicjatywy kształtujące artystyczny wizerunek miasta. Wyznawał zasadę dobra wspólnego, gdzie zgodne współdziałanie może być konstruktywne dla każdego. Reprezentowany przez niego system wartości stanowił stałe zaplecze, gdzie można było zawsze znaleźć pomoc i oparcie.  Pogoda ducha z jaką przeżywał rzeczywistość, przenosiła się również na jego twórczość. Sztukę pojmował jako wartość nadrzędną, dzięki której istnieje ciągłość rozumienia i przeżywania tego, co piękne i wzniosłe. Powołanie artystyczne widział jako sukcesję przekazywania wartości niezbywalnych, w których każde pokolenie ma swój udział; teraźniejszość rozumiał jako kolejne ogniwo w ciągłości rozwoju kultury. Szacunek, jaki żywił wobec tradycji, nie ograniczał jego wnikliwego obserwowania sztuki współczesnej. W jakimś sensie wciąż rozwijał się twórczo zawieszony między tymi dwoma obszarami.

Humanistyczne wykształcenie, jakie otrzymał w okresie międzywojennym, wpłynęło na ukształtowanie się jego osobowości przygotowując go pośrednio do podjęcia przełomowej decyzji. Grafiką artystyczną zajął się będąc już człowiekiem dojrzałym. Determinacja, z jaką wcielał się w nową życiową rolę,  trwała wiele lat doprowadzając do  stopniowego odkrywania  w sobie rozległych pokładów możliwości. Duża wrażliwość estetyczna i wieloletnie doświadczenia plastyczne wyniesione z pracy w zakresie sztuki użytkowej pozwoliły mu samodzielnie osiągnąć imponującą twórczą dojrzałość. (…)

Osobne i ważne miejsce w twórczości tego artysty zajmują rysunki. Wydaje się czymś naturalnym, że grafik – rytownik  musiał odreagowywać często kilkumiesięczny czas spędzony nad jedną pracą. W plenerze odnalazł pełną odmianę: „swobodny oddech” i spontaniczność działania. Tu powstawały pejzaże o szczególnym charakterze, jakże różne od drzeworytów i linorytów. W tym zestawieniu działające nad wyraz lekko, przejrzyście i zwiewnie.  Rysowane szybko i pewnie, podczas jednego seansu, jakby bez wysiłku, niosą w sobie wiele łagodnego światła. Charakterystyczna konturowa stylizacja pozwala od razu rozpoznać autora. Tchnący z nich delikatny blask działa kojąco. Oszczędna kreska przykuwa uwagę. Skróty myślowe  stosowane w plenerowych realizacjach doprowadziły do stworzenia specyficznej narracji. Lakoniczność stała się w tym procesie zasadą działania. Linearna delikatność niesie jakąś siłę skupienia. Wypracowywane środki wyrazu z biegiem lat zredukowane zostały do minimum. Wysublimowana kreska stała się opisem istoty rzeczy – streszczeniem formy.

Związek kształtujący się między osobą twórcy i jego pracami można różnie interpretować. Nowicki był człowiekiem towarzysko zaangażowanym, nie stronił od ludzi i spotkań, a jednak z biegiem lat wyludnił swoje pejzaże, jakby szukał w nich ukojenia, wyciszenia – samotności.

(…) Nade wszystko ten twórca odkrywa się jako ciekawy świata podróżnik, ustawicznie szukający harmonii w relacji człowieka z naturą. Architektura i przyroda w jego pracach są raczej zaproszeniem do poszukiwania śladów ludzkiej obecności. Człowiek, choć niewidoczny, zdaje się być ukryty w myślach i przesłaniu. Przedstawione miejsca są obrazem życia – świadectwem twórczej aktywności człowieka stającej się synonimem kultury.

Szacunek grafika dla tradycji przejawiał się w wielu podróżach artystycznych, podczas których skrupulatnie rysował  to, co ważne i piękne. Delikatnie i jakże oszczędnie przedstawiony nastrój pejzaży i zabytkowych wnętrz streszcza ważne przemyślenia. Powściągliwość rysownika działa intrygująco. Nienarzucająca się, swobodnie  biegnąca linia kształtuje bryłę i przestrzeń. Zaznaczając tylko wybrane fragmenty  czy obrysy detali artysta uczy widza koncentracji, skłania do uważnego patrzenia. Dzięki dokonanej syntezie obrazu jesteśmy świadkami analizy przekazywanej myśli. Rysunkowe kroniki podróży stanowią ekstrakt sentymentalnej wędrówki w czasie i przestrzeni. Odwiedzanie miejsc będących źródłami naszej kultury ma w tej biografii znaczenie szczególne, bo oddaje charakter konsekwentnie wyznawanych poglądów. Rysunkowe dzienniki podróży świadczą o spójności procesu obserwacji i myślenia, dzięki czemu „spisywanie” tego, co najistotniejsze w widzeniu świata, było twórczym spełnieniem. (…)

Często powracające w tej twórczości motywy bydgoskie są wyrazem przywiązania artysty do swojego miasta. (…) dorobek  Bronisława Zygfryda Nowickiego jawi się, w swoich wielonurtowych poszukiwaniach jako jedna droga, na której człowiek-artysta znalazł cel i sens. Umiał odnajdywać te  wartości etyczne  i estetyczne, dzięki którym pamięć o nim zachowa szlachetny odcień. Jednorodność w całym tym bogactwie działań dowodzi, jak dobrze rozumiał i wykorzystał czas, który dane mu było przeżyć.

Jacek Soliński 

 

Bronisław Zygfryd Nowicki
Kościół w Tokaju
1971
Bronisław Zygfryd Nowicki
Golub – uliczka
1970
Bronisław Zygfryd Nowicki
Zabudowania w Tokaju
1971
Bronisław Zygfryd Nowicki
Epidauros – Theatron
1963
Bronisław Zygfryd Nowicki
Żegluga na Brdzie
1957
Bronisław Zygfryd Nowicki
Pejzaż z Niedzicy
1962
Bronisław Zygfryd Nowicki
Kościół w Szubinie
1977
Bronisław Zygfryd Nowicki
Wnętrze katedry Kołobrzeskiej
1966
Bronisław Zygfryd Nowicki
Domy w Trzebiatowie II
1967
Bronisław Zygfryd Nowicki
Domy w Trzebiatowie
1967
Bronisław Zygfryd Nowicki
Rysuję panoramę
1969
Bronisław Zygfryd Nowicki
Motyw bydgoski
1956
Bronisław Zygfryd Nowicki
Uliczka w Dubrowniku
1961
Bronisław Zygfryd Nowicki
Kreta, Knossos – fragment magazynów królewskich
1963
Bronisław Zygfryd Nowicki
Mistra – pozostałość bizantyjskiego miasta
1963
Bronisław Zygfryd Nowicki
Pejzaż z polami
1962

Bronisław Zygfryd Nowicki

Bronisław Zygfryd Nowicki urodził się 20 lutego 1907 r. w Baden Baden jako syn Jana zajmującego się grafiką reklamową i Marii Braun. Zmarł w Bydgoszczy 15 kwietnia 1981 roku. Do szkoły uczęszczał w Dreźnie. Po uzyskaniu niepodległości Polski wrócił wraz z rodziną w 1920 r. do ojczyzny i osiedlił się w Bydgoszczy, gdzie ukończył Państwowe Gimnazjum Humanistyczne. Następnie podjął studia medyczne (1926–1928) i prawnicze (1929–1934) na Uniwersytecie Poznańskim; filister akademickiej korporacji „Baltia”. Po studiach odbył służbą wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy w Zambrowie. Od 1934 do 1938 zajął się grafiką reklamową w Zakładach Philipsa w Warszawie i w Agencji Reklamy Prasowej w Bydgoszczy prowadzonej przez jego ojca Jana Nowickiego

24 sierpnia 1939 r. został zmobilizowany do 30 pułku piechoty w Warszawie. Jako dowódca kompanii walczył w obronie Warszawy, odznaczony Krzyżem Walecznych. Po kapitulacji 28 września dostał się do niewoli niemieckiej. Przebywał w obozach jenieckich: w Nienburgu, Spittalu w Austrii, a od 1940 r. w Woldenbergu w oflagu II c, gdzie jako współpracownik Kierownictwa Imprez Artystycznych działał jako drzeworytnik, grafik użytkowy, plakacista i nauczyciel liternictwa i grafiki w stalagu. Przełom w metier artystycznym B.Z. Nowickiego nastąpił w Woldenbergu – tam zaczął uprawiać drzeworyt. W tym czasie stworzył ich kilkadziesiąt. Ponadto wykonał ponad 150 plakatów do wszystkich imprez sportowych i artystycznych, przedstawień teatralnych, teatru kukiełek, koncertów, odczytów i wystaw odbywających się w Woldenbergu. Wykonywał tam również winiety okolicznościowe i exlibrisy. Część z tych prac zachowała się.

Z niewoli wrócił 9 lutego 1945 r. do Bydgoszczy i rozpoczął pracę w Polskim Radiu (do 1955 r.). Jednocześnie poświęcił się pracy artystycznej. W 1945 r. został członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków, od samego początku aktywnie uczestnicząc w jego działalności. Pełnił wiele różnych funkcji: członka Zarządu, skarbnika, członka i przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, rzecznika dyscyplinarnego, przewodniczącego Sekcji Grafiki, członka Rady Artystycznej Okręgu i Rady Artystycznej Sekcji Grafiki Zarządu Głównego ZPAP w Warszawie. Za swoją działalność związkową został uhonorowany Złotą odznaką ZPAP. W 1960 r. poślubił Aurelię Borucką, historyka sztuki, zawodowo związaną z bydgoskim Muzeum Okręgowym. Był aktywnym członkiem wielu organizacji, m.in. Towarzystwa Miłośników m. Bydgoszczy, Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Bydgoszczy, a także należał do współzałożycieli Klubu Woldenbergczyków. W 1975 r. otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

W latach 1945–1979 wykonywał projekty i realizacje z zakresu grafiki użytkowej w większości dla firm, przedsiębiorstw i instytucji bydgoskich, m.in. kilkaset plakatów (z okazji „śród literackich” i wystaw w Pomorskim Domu Sztuki w Bydgoszczy), a także katalogi, okładki i ilustracje książkowe, projekty tablic pamiątkowych (m.in. Emila Warmińskiego, Leona Wyczółkowskiego, Henryka Sienkiewicza, Józefa Weyssenhoffa), projekty odznak i medali (z okazji 600-lecia Koronowa i Łobżenicy,700-lecia Szubina i 20-lecia Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego), prospekty, dyplomy, cenniki, etykietki, opakowania, winiety, listowniki, znaki firmowe, kalendarze, pocztówki, zaproszenia, exlibrisy, drzeworyty okolicznościowe oraz aranżacje plastyczne (kilkanaście wystaw w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy).

Po okresie obozowym od 1946 r. nastąpił dalszy rozwój grafiki artystycznej. Zajmował się drzeworytem sztorcowym i wzdłużnym oraz linorytem, powstało ich przeszło 100. Najbogatszą spuściznę artystyczną, bo aż kilkaset prac, stanowią rysunki. Wykonywane były tuszem, długopisem, flamastrem, ołówkiem i sangwiną. Są to dzieła studyjne, szkice, notatki stanowiące specyficzny wyraz osobistego widzenia świata zapisywanego podczas rozlicznych podróży artystycznych odbywanych w kraju i zagranicą (Bułgaria, Rumunia, Jugosławia, Kaukaz, Grecja, Węgry, ZSSR – Leningrad i Wilno, Włochy, Czechosłowacja, NRD, Hiszpania) Ważną część w jego dorobku artystycznym stanowią prace z motywami bydgoskimi. Od 1972 r. zajmował się również malarstwem.

Od 1946 r. czynnie uczestniczył w wystawach krajowych i zagranicznych. Brał udział we wszystkich ekspozycjach okręgu bydgoskiego ZPAP, w 55 wystawach ogólnopolskich i międzynarodowych oraz 16 prezentacjach sztuki polskiej zagranicą. Zorganizowano 47 jego wystaw indywidualnych. Uczestniczył w ok. 20 plenerach ogólnopolskich 1913 1916 z rodzicami i bratem Karolem, 1918 1929 i międzynarodowych. Artysta został uhonorowany wieloma nagrodami. Jego prace znajdują się w zbiorach: Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy i Toruniu, Muzeum w Grudziądzu i Chojnicach, Muzeum Medalierstwa we Wrocławiu, Muzeum Plakatu w Wilanowie, Gabinetu Rycin Uniwersytetu Warszawskiego, Gabinetu Rycin w Dreźnie, Muzeum w Bradford, Muzeum we Frankfurcie, Muzeum Państwowym w Schwerinie, Muzeum w Nyiregyhaza (Węgry), „Galerie Paletta” w Atenach, a także w kolekcjach prywatnych w kraju i zagranicą.

Opracowanie - Jacek Soliński na podstawie: Słownika grafików Poznania i Wielkopolski Jarosława Mulczyńskiego, Poznań 1996 i konsultacji z Aurelią Borucką-Nowicką

,

Grzegorz J. Grzmot-Bilski

Urodzony w 1964 r. w Bydgoszczy, filozof i poeta. Doktorat z filozofii obronił w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie (1994). Przez wiele lat pracował jako adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jest autorem książek poświęconych filozofii: Idea racjonalności w filozofii A. N. Whiteheada (1996), W poszukiwaniu syntezy. Między wiarą a rozumem (2004), Bierdiajew i problem wolności (2010). Opublikował także książki poetyckie: Z powrotem do życia (2003), Nim spłonę w świetle (2011), Przebóstwienie (2015), Sprzedawca kawy (2019), Niebieski argonauta (2021). Działał aktywnie w Fundacji na rzecz powołania w Bydgoszczy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Jest współtwórcą ogólnopolskiego Czasopisma Filozoficznego Filo-Sofija, członkiem Polskiego Towarzystwa Filozoficznego oraz przewodniczącym Komisji Filozofii Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego. Wyróżniony w 2021 roku za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską w kategorii twórca.