17.07.2022

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU (Galeria Autorska proponuje) – odsłona 119, Wojciech Banach, Jerzy Riegel

Wojciech Banach – poezja

Z tomu Rondo Bydgoszcz. Wiersze miejskie z lat 1975-2012

Od tego czasu

na demokrację
przewróciło się kilka rządów
kolejnych paru znajomych przestało
obciążać budżet i żyć z rozmaitych
powodów i wpływów
w witrynie sklepu myśliwskiego
pojawiły się ubrania z ochronnej tkaniny
broń gazowa sprzęt z demobilu
i jedynie wypchana kaczka
demonstrowała ciągłość linii
oraz totalny pacyfizm

z trudem
rozpoznałem kilka osób
zamaskowanych borowiną
skaczących z kałuży do kałuży
potrafiących w odpowiednim momencie
zmienić wysychający organizm żywiciela
na następny
wymieniłem kilka wizytówek na
zdawkowe uprzejmości

w śmiertelnie zmęczonym mieście
gdzie nawiedzeni
uprawiali bzdurę proporcjonalną do stanowisk
między bandytyzmem bankami i Rumunami
między Placem Teatralnym
Daszyńskiego
Zjednoczenia
Teatralnym
bez teatru Placem Wolności bez sensu
między sensem a znaczeniem
bez przeznaczenia
wysłuchiwałem i wystukiwałem

życie jednak toczyło się jak wóz
przed wynalezieniem koła
wróżbici niezmiennie krążyli między naiwnymi
a świadkowie przestrzegali
przed katastrofą
sprawy zawodowe zawiodły mnie
do kilku szpitali w celu uzgodnień technicznych
i znów
zakołysałem się między latarniami
jak hamak
czując przecierające się postronki
i że zostanę
sprowokowany upadkiem
wstrząsem
do podniesienia ręki
już nie w celu
prawidłowego skreślania paru liczb i autorytetów
lecz
aby rozproszyć upiory
snów wypiętych z filmoteki
aby znaleźć oparcie tej jedynej
ściany
dla której potrafiłem pisać pewny
że nie runie pod dotknięciem
wątpliwości
ściany łączącej mnie z drugą stroną
czasu


Prawo milczenia

„Czy masz jakieś nowe wiersze?”

Już było dobrze
teksty przewijały się błyskawicznie
bez konieczności weryfikacji zapisu
ale
Piszę znów
szczęśliwy że
piszę Przerażony
że Znów

Choć nawet gdybym zamilkł
na lata –
Bóg nie uwierzy
w ten śmiertelny
grzech zaniechania

Przecież już widział podarte
wielowymiarowe słowa
i opuszczone tematy
zaciśnięte z bezsilności
wiersze odrzucone po pierwszym
czytaniu

Więc nie powtarzaj pytania i pamiętaj –
Ty wychowałeś się na Przybosiu
a ja na Wilczaku
gdzie słów używa się niechętnie
z przekonaniem o sile
innych argumentów

 

Podobni do siebie

Dzisiaj o godzinie 5.40
autobusem nr 79
jechał ze mną
Chrystus

spał
oparty o szybę

kobiety przy kasowniku
szeptały
jak bardzo jest podobny
do siebie

wysiadłem przy Warszawskiej
a On pojechał dalej –

Dalej
jest już tylko Bydgoszcz Główna
i pociągi
we wszystkie strony świata

Pomyślałem
że jest kolejnym
który wyjeżdża z tego miasta
w poszukiwaniu sensowniejszego zajęcia
niż składanie z siebie odwiecznej ofiary
i dokonywanie cudów zbawienia

Przechodząc przy spożywczym
przejrzałem się w szybie
stwierdzając z radością
że też jestem
podobny do siebie
a od 6.00
rozpocząłem rozmnażać chleb
licząc jak zwykle
na okruchy


Aniołowie z mojego podwórka

Rodzili się najczęściej w mieszkaniach bo karetki
nie dojeżdżały na czas w tak odległą dzielnicę
W dzieciństwie kopali piłkę sznurowaną
z wystającym wentylem Prowadzili na drucie rowerowe
felgi Hodowali króliki i gołębie
W młodości przerabiali stare radioodbiorniki
na wzmacniacze i podrasowywali zużyte WFM-ki
Paradowali z postrzępionymi piórami w dzwonach
zachłystując się domowym winem i świństwami
które nie figurowały na żadnych listach
Zazdrościli tym zza Wielkiej Wody i Żelaznej Kurtyny
którzy skąpani w kwiatach i paciorkach
kochali się w rytmie hard rocka czy bluesa
z kolorowymi dziewczynami . . .
Później
    stopniowo
       odchodzili
          w różne
             światy
między ruiny
i na place wielkich budów
liznąwszy egzystencjalnych nastrojów
lub dialektyki marksistowskiej
Niektórzy pielęgnowali rodzinną tradycję
w wygrzewaniu podwórkowej ławki uważając
aby się zbyt nie napić „za jasnego”
Część z nich już urządziła sobie nową siłownię
na niebiesko Robią to co zawsze lubili
pod czujnie przymkniętym okiem Anioła Dzielnicowego
który też stąd pochodzi (ksywa Kinol) przestał w końcu
stosować się do dawnych partyjnych wskazówek
a nawet pośmiertnie awansował
za dzielność i odwagę podczas
środowiskowej interwencji
Rozpoznawaliśmy się przez lata
nawet przed moim powrotem w tę okolicę
Aniołowie z mojego podwórka –
módlcie się za mnie i wybaczajcie
(choć nie wiem czy kiedykolwiek potrafiliście)
kiedy zaczynam pisać
o innych podwórkach
i innych aniołach

 

Wieczorny spacer po Bydgoszczy (dawniej Bromberg)

Idziemy wieczorem z Galerii
ulicą Gdańską dawniej Alejami 1-go Maja
dawniej Hitlerstrasse dawniej ulicą Gdańską
dawniej Danzigerstrasse

Dokąd prowadzisz mnie -
Na Stary Rynek dawniej plac Generalissimusa
Stalina dawniej von Kluge Platz
dawniej plac Józefa Piłsudskiego
dawniej Friedrichsplatz

A jeszcze dawniej -
Kiedyś tam biło serce miasta

 

Chodnik

Bose stopy dzieciaków jak
rzucane kotlety lekkie plaśnięcia
z dużą częstotliwością Turkot
wózków drewnianych Staczające się
ze stert wysypanych przez dostawców
bryłki węgla jakby bardziej miękkie
brykiety torfu Zimowy akcent zgrzyt
szlifujący płóz sanek między resztkami
lodu topniejącego śniegu i piasku
trochę przypominający odgłos
przeciąganych po latach skrzynek
plastikowych Szeroki w gamie brzęk obręczy
koła rowerowego prowadzonego z pełną
wirtuozerią na drucie przez
nieletniego sprawcę koncertu Dawne buty
wojskowe z grzmotem podkucia
uderzenia gwoździ w skórze
później cichszy kauczuk i obuwie
gumowe sportowe dyskretniejsze
nieco w wydźwięku czasem nieco
kłapiące i oczywiście zawsze niepokojący ten
jedyny odgłos stuk miarowy kobiecych
pantofelków na obcasach często
zespolony z delikatnym szmerem
tarcia pończoch lub rajstop udo
o udo słyszalny bardziej podbrzuszem
niż uchem Pluski wody deszczowej
wyciekającej z rynny Trzaski
spadających sopli i głuche tąpnięcie
człowieka który wybrał taką drogę
pożegnania się z rodzinnym oknem

Wszystkie wymienione sytuacje z cyklu
dźwięk i obraz odtworzone zostały
z przechodzonych płyt
piaskowca
chodnika w likwidacji
na ulicy Zduny w Bydgoszczy
gdzie również zostawiłem kolekcję
własnych nagrań z lat 1983 - 2002

 

Bydgoskie wiersze Wojciecha Banacha

(…) Książkę Wojciecha Banacha Rondo Bydgoszcz. Wiersze miejskie z lat 1975-2012 należałoby uznać za wyjątkową pośród poetyckich książek o miastach. Zawiera wybór utworów z trzydziestu siedmiu lat. Zostały one ułożone w porządku chronologicznym, w czterech rozdziałach: 1975-1981, 1982-1998, 1999-2004 i 2005-2012. Rzecz jasna, nie są to utwory, w których „poeta sławi swoje ukochane miasto”. Ono bywa inspiracją, bywa bohaterem wierszy, bywa tłem opisywanych wydarzeń i zdarzeń. Są też w tomie wiersze, których obecność w wyborze jest w pełni uzasadniona, choćby poprzez powiązanie z innymi tekstami, bydgoskie są dlatego, że to tutaj autor doświadczył, przeżył, doznał czegoś tak istotnego, iż stało się przedmiotem poetyckiego opisu, poetyckiej refleksji. Ściśle wiążąc się z życiem poety, łączą się z miastem – są miejskie, bydgoskie.

Książkę można by czytać z planem miasta, z podręcznikiem historii, z wycinkami z gazet. Dzielnice, ulice, postacie, zdarzenia są przestrzenią, w której zawierają się konkrety. Autor wskazuje miejsca, przywołuje wydarzenia, osoby, często myśli o zmarłych.  Przedstawiając, jest zawsze elegancko dyskretny.

W Wieczornym spacerze po Bydgoszczy (dawniej Bromberg) poprzez nazwę głównej ulicy i Starego Rynku pokazuje przeszłość miasta: Idziemy wieczorem z Galerii / ulicą Gdańską dawniej Alejami 1 Maja / dawniej Hitlerstrasse dawniej ulicą Gdańską / dawniej Danzigerstrasse // Dokąd prowadzisz mnie – na Stary Rynek dawniej plac Generalissimusa / Stalina dawniej von Kluge Platz / dawniej plac Józefa Piłsudskiego / dawniej Friedrichsplatz // A jeszcze dawniej – // Kiedyś tam biło serce miasta. A teraz gdzie ono bije? Może to pytanie jest niewłaściwe, skoro to, co – w perspektywie poety, człowieka wrażliwego, ponawiającego pytania o sens, wartości –  istotne i ważne dzieje się w różnych miejscach i tylko czasami, jak w Marcu po bydgosku, dotyczy zdarzeń, których nie pominą historycy piszący dzieje Bydgoszczy.

 Wciąż mówi się o zmianach, o postępie, tymczasem są obszary, które postęp omija, jak niemały zakład przemysłowy przedstawiony w Trudnej przypadłości. A jest to dom tego, kto tutaj pracuje… Są zdarzenia, które zostały przedstawione w newsach w gazetach czy telewizji. Jest jednak i coś prawdziwszego, są sprawy konkretnych ludzi – i to zajmuje uwagę poety. Rondo Bydgoszcz to świetny appendix do opracowania dziejów miasta.

Chcąc zwięźle określić książkę, powiedziałbym, że to mądra książka poetycka o życiu. Zamieszczone w niej wiersze łączy postawa poety. Żyje jak każdy, boryka się z problemami takimi, jak inni – i niewątpliwie część wierszy można wiązać z życiorysem Wojciecha Banacha. Jest też uważnym – i refleksyjnym – obserwatorem rzeczywistości. To, co wokół niego – i z nim, i w nim – się dzieje, najczęściej przedstawia w formie zwięzłej, błyskotliwie puentowanej opowieści. Przywołać można choćby wiersz Nareszcie: doszedłem już do / sytuacji / w której dzieci nie pytają mnie / o pieniądze / żona – o kochanki / koledzy  - o następną książkę // wędruję zmęczony / po planie miasta / zastanawiając się nad / skalą / i problemem / nieznajomego mężczyzny / który spytał mnie / na Starym Rynku – jak dojść / do centrum –.

Jako poeta, pisze o uprawianiu poezji, o pisaniu, o życiu literackim, niewiele zaś o samej poezji. Nawet w znakomitym, jednym z ostatnich, wierszu Splot, przedstawiając między innymi Jarosława Jakubowskiego czytającego podczas spotkania w Galerii Autorskiej swój poemat, jedynie odnotowuje tytuł utworu: Ryngraf … We wczesnym Pytaniu poetyckie ujmowanie świata – i ironia – są sposobem na zachowanie pogody ducha w trudnej sytuacji z końca lat siedemdziesiątych: poeta mieszka z rodziną w sublokatorskim pokoju i uprawia tu cierpliwie / literaturę administracyjną. Wierszy o rodzinie jest w książce więcej – i liczę je do najpiękniejszych. Należą one do najliczniejszej w książce grupy tekstów, w których autor podejmuje (porusza) problemy egzystencjalne. Namyśla się, z rozwagą i spokojem…

Wiersze z Ronda Bydgoszcz łączy ich forma, a więc wyrazisty, rozpoznawalny styl, język poety. Autor pisze, gdy znajdzie (przytrafi się, pojawi się, objawi się) ciekawy pomysł, gdy coś go poruszy, nie pozwoli milczeć (wspomina o dłuższych okresach przerwy w uprawianiu poezji). Pomysł to często koncept narracyjny, paradoks, skontrastowanie pojęć, wymagająca zapisu odkrywcza czy świeża myśl. Poeta przypatruje się rzeczywistości i samemu sobie z jakiegoś oddalenia. Wzbraniając się przed osądami, wskazuje, stwierdza, pyta… Nierzadko bywa ironiczny.

Wiele wierszy odnosi się do zdarzeń w Galerii Autorskiej. Jest ona dla Wojciecha Banacha ważnym miejscem w życiu artystycznym – literackim miasta. Jest miejscem istotnych spotkań. W niej i wokół niej miał początek niejeden z wierszy zamieszczonych w tomie.

Galeria Autorska jest także wydawcą książki. Jak większość Galeryjnych publikacji, ma ona znakomity kształt edytorski. Jest utrzymana w sepii, od okładki, poprzez wyklejkę, po kolor czcionki. Na okładce została przedrukowana pocztówka Bydgoszcz, ul. Mostowa z widokiem na kościół farny (Foto Grabowski Bydgoszcz, wyd. ok. 1950 r.) z czerwonym tramwajem na pierwszym planie. Wyklejka to reprodukcje zestawionych obok siebie biletów (Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy) na tramwaje i autobusy. Na odwrocie niektórych biletów są rozmaite reklamy, na każdym jest cena (od 45 groszy do 4800 zł). Reprodukcje biletów dzielą też poszczególne części książki. Dodać trzeba, że opracowania graficznego tomu dokonali Jan Kaja i Jacek Soliński.

Choć Rondo Bydgoszcz. Wiersze miejskie z lat 1975-2012 jest wyborem utworów, jest to raczej książka poetycka, aniżeli zbiór wierszy. (…)

Jerzy Rochowiak

Jerzy Riegel – fotografia

Bydgoszcz poetów – obrazy  przywołane z pamięci

Miasto, w którym dorastamy, żyjemy, z czasem staje się miejscem jedynym, szczególnym i niepowtarzalnym, miejscem łączącym nas z przeszłością, z tym, co wartościowe i bliskie. Dzieciństwo, lata młodości – wciąż powiększający się obszar wspomnień – składa się na wyrazisty pejzaż brzemienny od treści. Tu znajdujemy to, czego nie potrafimy zobaczyć gdzie indziej, tu dzień po dniu przeżywając swój czas, uczymy się i spełniamy, przeżywamy dramaty i radości, stąd wyjeżdżamy, by tu powrócić. Historia i teraźniejszość przenikają się kształtując naszą tożsamość.  Tak rozwijana pamięć określa wspólny fundament. Utożsamiamy się z tym miejscem i przeżytym tu czasem, wpatrując się w tę rzeczywistość jakby bezpieczniej i ufniej. To, co odległe, staje się w szczególny sposób „nasze”.

Koloryt miasta tworzą nie tylko pomniki, ulice i budowle, ale przede wszystkim mieszkańcy, którzy są żywą tkanką tego organizmu. Kolejne pokolenia pozostawiają ślad, przez chwilę nazywany współczesnością, dopisują własną cząstkę trwania –  wartość współistnienia. Czas płynie, historia wyciska  swoje piętno, zmieniają się nazwy ulic, pomniki, tylko ludzie zdają się być tak samo zaabsorbowani rytmem codziennych zajęć. Co nadaje szczególny charakter miastu, co wpływa na jego wizerunek? Gospodarka, polityka, owszem, ale językiem formującym naszą obecność jest kultura, to ona ocala obraz kolejnych pokoleń, to ona kształtuje duszę miasta. Jej emisariuszami są twórcy, ich ślady – w różnych postaciach  przekraczające długość ludzkiego życia, stają się naszym dziedzictwem. Niezależnie czy są to domy i ulice, czy słowa i obrazy, siła tego twórczego przekazu determinuje nasze poczucie więzi z przeszłością.

Każdy na swój sposób bywa poetą, architektem, artystą, bo w wyobraźni tworzy, podziwia i  porównuje –  rozwija swoje poczucie smaku. Poetycka wrażliwość to potrzeba znajdowania i afirmowania piękna. To, co ma wymiar poetycki, jest nieuchwytne, trwa przez chwilę  i znika. Pozostawia jednak głód tego przeżycia. (…)

Twórczość fotograficzna Jerzego Riegla zasługuje na szczególną uwagę,  jest otwarta i chłonna,  można w niej pomieścić wiele wspomnień i poetyk, a wszystkie kondensują jej obraz czyniąc ją wielowymiarową.  Poszczególne kadry zebrane z okresu kilkudziesięciu lat działają samodzielnie i jednocześnie zamykają się w zwartą całość. Różne wątki stapiają się w opowieść  o czasie nam bliskim.  Artysta jako kronikarz Bydgoszczy jest z nią związany od urodzenia. Tętno miejskiego życia stało się jego światem. Od ponad pół wieku odnajduje i zapisuje w obiektywie  prostotę i  piękno. Nie pisze wierszy, a jednak jest poetą.

Jacek Soliński

Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Czarna Droga
1971
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Bydgoszcz, ul. Grottgera
1989
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Pod Mostem Królowej Jadwigi
1965
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, ul. Królowej Jadwigi
1996
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Róg ul. Królowej Jadwigi i ul. Garbary
1996
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, ul. Mazowiecka
2008
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, ul. Chocimska
2000
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, podwórko, ul. Matejki
1964
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Spichrze
1982
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Wesołe miasteczko
1971
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, ul. Jagiellońska
2000
Jerzy Riegel
Bydgoszcz, Portal kościoła klarysek
1996

Jerzy Riegel

Ur. w 1931 r. w Bydgoszczy, zm. 25 X 2019 w Bydgoszczy. Z zawodu poligraf. Od 1967 r. członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Zajmuje się fotografią czarno-białą, a najbardziej zafascynowany jest techniką fotograficzną – izohelią. W 1987 roku uzyskał uprawnienia MKiS rzeczoznawcy dzieł sztuki współczesnej w zakresie fotografii. Zajmuje się fotografią czarno-białą, a najbardziej zafascynowany jest techniką fotograficzną – izohelią. Najczęściej podejmowanym tematem jego prac jest architektura miejska, zwłaszcza Bydgoszczy. Jego działania obejmują również fotografię portretową i pejzażową. Swoje prace prezentował w wielu publikacjach i albumach m.in. w wydanych przez Galerię Autorską J. Kaji i J. Solińskiego: Bydgoszcz minionego wiekuBydgoszcz Jerzego Riegla i poetów oraz Bydgoszcz zapomniana. Przygotował kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Toruniu, w wielu instytucjach publicznych oraz w zbiorach prywatnych w kraju i zagranicą: w Anglii, Austrii, Bułgarii, Francji, Kanadzie, Niemczech, Nowej Zelandii, Szwecji i we Włoszech.

,

Wojciech Banach

Urodzony w 1953 r. w Bydgoszczy, zmarł w 2022 r. w Bydgoszczy. Poeta.

Ukończył Wydział Elektrotechniki na Akademii Techniczno-Rolniczej (obecnie Politechnika Bydgoska). Od 1978 do 2018 roku pracował jako specjalista konstruktor w Famor SA  w Bydgoszczy. W latach 1994–2001 był zatrudniony także w bydgoskim salonie DESA.

Jako poeta debiutował na łamach miejscowego czasopisma społeczno-kulturalnego „Fakty” (1976). W latach 1975–1978 był członkiem Grupy Faktu Poetyckiego „PARKAN”, znanej z niekonwencjonalnych prezentacji poetyckich i Koła Młodych ZLP, od 1990 jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest autorem 20 tomów poezji i 3 albumów kolekcjonerskich zrealizowanych w oparciu o własną kolekcję starych pocztówek. Na podstawie jego wierszy i obrazów artysty plastyka Jerzego Puciaty, ukazał się, wydany przez „Margrafsen”, kalendarz bydgoski na rok 2004. Jest autorem wiersza „Miotając się”, który przez kilka lat widniał na ścianie szczytowej domu przy ul. Przyrzecze w Bydgoszczy (do czasu zburzenia budynku). W plebiscycie bydgoskiej redakcji „Gazety wyborczej” został wybrany Artystą Roku 2002 w dziedzinie literatury, a w latach 2009 i 2015 – Strzały Łuczniczki - nagrody literackiej Prezydenta Miasta za najlepszą bydgoską książkę (Odgrodzony przez przypadki oraz Czas przestawienia). W 2007 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, w 2011 r. Medalem Solidarności Zasłużony dla Regionu Bydgoskiego, a w 2016 roku został uhonorowany medalem – statuetką „Za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską”. W 2019 roku otrzymał Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Od 2011 do 2022 r. pełnił funkcję prezesa zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Od 1990 roku podjął stałą współpracę z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, z którą współpracował do ostatnich dni swojego życia.