Marek Kazimierz Siwiec – poezja
Bariera
Niesie ich przez miasto
w lutowy chłodnywieczór
to coś w fermentach przyjaźni
i wódka
przed chwilą zakupili dodatkową porcję
trzy flaszki Litewskiej w sklepie na Dworcowej
kształt pękaty powierzchnia pofałdowana
jakby pokryta kulkami lodu,
które się w nią wtopiły,
już skręcają z ulicy w wykopy,
balansują na zmrożonych fałdach piasku gliny
przed nimi majaczy w mroku bariera
Krzysztof zwalisty omija ją,
za nim Grzegorz dawny karateka,
Marek z tyłu widzi,
jak Grzegorz wyprowadza potężny cios
w barierę, która odchyla się do tyłu zostawia go
żona, zabiera syna, oszalał dla niej, dla takiej dziewczyny można się zabić,
mleczna cera, jasne włosy jakby z podmuchem płomienia
wyciosana figura bez jednej fałdki
na brzuchu ma to coś,
ale w oczach skryte cienie,
niczym zmrożone fałdy,
a tu cios
rozpaczy prosto
w los, barieranie pada
lecz wpada w światło latarni,
i ukazuje się postać narysowana kredą w czapeczce,
właśnie teraz przypływa z krainy baśni
śmieje się w twarz nieszczęściu
mówi make love not kids
to krasnal trzyma coś
lodową kulkę
wyrwaną ze zmrożonych fałd wódki
twardego gruntu
zimnych cieni w źrenicach
i strzela z palców
prosto w serce.
12 lutego 1991, Bydgoszcz
26 stycznia 2020
Jeśli Bóg
Aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom.
Albert Camus
Jeśli Bóg nie wystarczy
żeby wypalić
– serce
i droga ku szczytom nie wystarczy
żeby promień świtu
wypalił
– znak w sercu.
Jeśli musisz zejść i ryć
wiązką mroku
tunele –
w depresjach brudach stresach
a wtedy słyszysz
ryk ni skowyt ni śpiew
uwięzionych
minotaurów –
w labiryntach
metra lotnisk galerii
w ryku
wyścigów przez noc –
przez puby dyskoteki agencje
w haust pustki
w seksie
szybkim sukcesie
przedwczesnego wytrysku
mózgu
na ulicznym drzewie
gdzie jak listek
wciąż dygoce
nic
wyrwane z duszy
i widzisz
jak nikt jeszcze nie widział
w przekrwionych ślepiach
przeszytych bielmem lęków –
krwisty odblask
złotej nici Ariadny
i wypruwasz z nich
przeciw pustce
całym sobą
rzutem
choćby
refleks
tej nitki
nawet jeśli Bóg
i droga ku szczytom
nie
wystarczy
tak
refleks
nitki
jak grom z jasnego nieba
wypali
znak
życia samego
– warto
19 lipca 2020, 19.30 – 7 sierpnia 2020
Piosenka z drogi (1)
Im wyżej się wzbijasz
w przestronność
własnego świata,
tym ostrzej widzisz
– niejedna zadra się wbija
w daremność
w głowie
wątrobie
słowie.
Lecz to, co się perli
w sercach
nie musi przepaść w grobie.
Niechby
znalazł
perlistość
w napowietrzności
– choćby po latach –
wędrowiec.
2 marca, 12.46 – 9 marca, 17 marca 2018
* * *
(…) „Blask” to nie tylko temat drogi, naturalnie połączony z podróżą, wędrowaniem w trudzie i rozmyślaniem, oraz żeglowaniem, które w kulturze antyku jest symbolem ludzkiej egzystencji, zanurzonej w nieprzewidywalnym nurcie czasu i zdarzeń. Siwiec buduje w poemacie przestrzeń i własną rzeczywistość, w której, parafrazując słowa Świętego Pawła z Dziejów Apostolskich: jest, porusza się, żyje. (Dz 17,28). To świat gęsty od myśli, skojarzeń i błysków, zainspirowanych historią kultury, a szczególnie mitologią, filozofią, poezją, sztukami plastycznymi, a także teologią chrześcijańską. Przywołane przez autora – kluczowe z perspektywy rozwoju filozofii i całej kultury europejskiej – postacie Heraklita, Pitagorasa, Platona i Plotyna, oraz stworzone przez nich pojęcia – w poemacie tożsame z ich twórcami – istnieją tu z mocą biblijnych patriarchów i Ojców Kościoła, czego przykłady odnajdujemy w utworach: „Pra-źródło”, „Światło s-tłuczone?”, czy „Płonąca rozeta”.
Hanna Strychalska
* * *
(…) I co ciekawe, przy tak ekstremalnie, jak mówię, egzystencjalnej i metafizycznej poezji Siwiec niezwykle pieczołowicie dba o szczegóły w opisie tego, co w swoich wierszach prezentuje. Uprawia poezję swoistego realizmu mistycznego. Na przykład w wierszach o stanie wojennym czy poświęconych spotykanym ludziom, którzy poetę czymś zafascynowali. I to połączenie realizmu, rzeczowości z mistycznym namysłem, słowem połączenie drobiazgowo prezentowanego szczegółu z metafizycznym niepokojem daje zadziwiające i często rzadkiej piękności i siły rezultaty poetyckie. Tu się idzie przez świat i jego problemy tu i teraz, a jednocześnie idzie się zawsze, jakby w wieczności. Mamy zadziwiający i niespotykany w polskiej poezji efekt – odwiecznego pielgrzyma i całkiem współczesnego wędrowca. To ktoś, kto idzie w tej chwili całkiem współczesną ulicą, a jednocześnie idzie przez wieki. A idzie do swego kresu, bezkompromisowo i odważnie, ale także do źródeł swojego człowieczeństwa i poezji. Czym są owe źródła człowieczeństwa i poezji? To najistotniejsze impulsy życia, niepochwytne początki z których człowiek wysnuwa swoje myśli i czyny. To coś, co sytuuje się przed mówieniem – nasz los jeszcze niegramatyczny. Ale o tym mówić się więcej nie da, więc należy zamilczeć i zostawić czytelników już sam na sam z tą poezją.
Krzysztof Derdowski
Mieczysław Giedrojć – mim w monodramach
(…) Przyjaźnimy się z Mieczysławem Giedrojciem od bardzo dawna. Jesteśmy uczestnikami i świadkami zdarzeń teatralnych z udziałem Teatru Małych Form, czyli Mieczysława. Mieczysław wywodzi się z solidnej szkoły pantomimy, więc w każdym jego przedstawieniu zarówno gest, akcentowanie przestrzeni wokół postaci, rytm przedstawienia, narracji stanowią podstawę kunsztu. Wymaga to dużego wyczulenia na świat codziennego doświadczenia. Nauka również z takich doświadczeń wyrosła i do dziś dnia się z nimi mierzy. (…)
Paweł Szroeder w rozmawia z Ewą Stołowską
* * *
„O szkodliwości palenia tytoniu” to trzeci monodram teatralnego duetu: Mieczysława Giedrojcia i Stanisława Miedziewskiego. Tytuł to zarazem temat wykładu bohatera sztuki. Wykład jest jednak tylko pretekstem. Bohater szybko przechodzi do zwierzeń o swoim nieudanym życiu, niekochanej, despotycznej żonie, nieszanujących go córkach. O swojej niemożności pogodzenia się z taką sytuacją i równocześnie o swojej bezsilności. W pewnej chwili ten jeszcze nie stary, ale mocno zmęczony człowiek mówi: „A przecież jak byłem młody to miałem marzenia...”. I nic z nich pozostało...
Giedrojć, jak zwykle w takich rolach, a pamiętamy go z „Łagodnej” Fiodora Dostojewskiego oraz „Nosa” Mikołaja Gogola, znajduje się tu znakomicie. Potrafi płynnie przejść od farsy do dramatu. Czasami trudno wyczuć, w jakim nastroju zakończy wypowiadaną kwestię. Nieco przerysowana przez niego postać sugestywnie wprowadza publiczność w dramat życia bohatera.
To kompozycja humoresek mojego ulubionego pisarza rosyjskiego - zdradza reżyser spektaklu. - Monodram nasycony jest humorem, bardzo zabawny, a jednocześnie pełen ludzkiego tragizmu. Pokazuje sytuację, w której bohater - jak to u Czechowa - uświadamia sobie w tragicznym olśnieniu, że zmarnował życie. I nic już się nie da naprawić, odwrócić, zmienić. Z farsowej sytuacji przechodzimy do poważnej refleksji.
Joanna Jusianiec
Nos w roli głównej
(…) Twarz bez nosa? To komedia! A co, jeśli zabraknie go, gdy na co dzień widzi się tylko jego czubek? Wtedy to już dramat. Świetnie zagrany przez Mieczysława Giedrojcia, zachwycił publiczność (…)
Opowiadanie toczy się wokół przygody asesora kolegialnego Kowalewa. Urzędnik budzi się pewnego dnia i spostrzega, że... nie ma nosa. Przerażony zaczyna poszukiwania. I znajduje brakującą część twarzy! Jego nos, jak gdyby nigdy nic, biega po mieście w płaszczu. Co więcej, twierdzi, że jest radcą stanu! Jak to się stało, kto maczał w tym palce? Jaki udział w tej przygodzie miał cyrulik Iwan, który golił niejeden urzędniczy podbródek? Czym zasłużyła się wdowa po radcy stanu? A może Kowalew zasłużył sobie na to, by nos od niego uciekł?
Tekst Mikołaja Gogola to majstersztyk. Jego opowiadanie "Nos" przyciąga niebywałą treścią i barwnym językiem. Tak wysoki poziom sprawia, że poprzeczka, którą stawia się twórcom monodramu na podstawie tego opowiadania, również wędruje wysoko. Ale aktor Mieczysław Giedrojć i reżyser Stanisław Miedziewski mieli dużo czasu na perfekcyjne wyćwiczenie spektaklu. "Nos" w wykonaniu bydgoskiego Teatru Małych Form, grany jest z powodzeniem już 20 lat, w kraju i za granicą. (…)
Prostota i urok. Albo dwa inne słowa: Mieczysław Giedrojć. Za jego sprawą, w czarnym prostokącie sceny ożywa Moskwa. Na scenie pojawia się jedynie aktor i jego walizka. Jednak, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stają na niej również: zdziwiony pracownik biura ogłoszeń gazety, napotkani na ulicy znajomi Kowalewa, poważny doktor, piękna panna na wydaniu, szybki dorożkarz i koń nawet. Mimo nagromadzenia postaci, spektakl pozostaje intymny. Podziwia się w nim przede wszystkim aktorskie umiejętności wykonawcy. Wystarczy chwila, by Giedrojć płynnie przechodził z roli w rolę, od uśmiechu po rozpacz, od farsy do dramatu. Najczęściej - w przerysowany sposób, ale przez cały spektakl - niezwykle sugestywnie. Choć to ciągle jedno opowiadanie, jedna scena, z powodzeniem wydzielić tu można świetnie skonstruowane etiudy. Do przedstawienia satyry na rosyjską biurokrację Teatr Małych Form wykorzystuje arsenał, składający się z wyrazistej mimiki i przemyślanych ruchów. (…)
Michalina Łubecka
* * *
(…) Każdy z epizodów tej groteskowej opowieści o utraconym nosie, w wykonaniu Mieczysława Giedrojcia stanowi etiudę aktorską precyzyjnie skonstruowaną, finezyjnie wydobywającą komizm postaci i sytuacji, celnie spointowaną. Każda z owych etiud jest popisem umiejętności mimicznych aktora. Ruch, gest, aż po najdrobniejsze drgnięcie twarzy, grymas, są tu głównym tworzywem scenicznym. Tekst został ograniczony do niezbędnego minimum, pełniąc funkcję służebną, dopełniając działania sceniczne, przydając im komentarz, bowiem w tym przedstawieniu aktor nie tylko kreuje postać głównego bohatera i jego protagonistów, ale jest jednocześnie narratorem i komentatorem własnych scenicznych działań. Ta zmiana optyki nigdy jednak nie przekracza granicy pomiędzy konwencją, a poufałym „puszczaniem oka” do widza. To właśnie bardzo konsekwentne usytuowanie spektaklu w przyjętej formule umowności sprawia, że mamy do czynienia z bardzo świadomą i rzetelną robotą teatralną...
...Rzadko się zdarzają w teatrze owacje czynione przez publiczność na stojąco, ale bywają. Tak właśnie widzowie dziękowali Mieczysławowi Giedrojciowi i Stanisławowi Miedziewskiemu za ich kolejny, wspólnie zrealizowany spektakl, będący sukcesem aktora, reżysera i konwencji...
Małgorzata Kołowska
* * *
... „Wszystkie postacie w tym niezwykłym spektaklu przedstawia jeden aktor - Mieczysław Giedrojć. Naiwni ludzie sądzą, że czym mniej artystów na scenie, tym „lżej”, i tym spektakl „uboższy”. Popróbujcie tylko zagrać w pojedynkę dwie dziesiątki ról bez jednej pauzy, w biegu, fantasmagorycznym rytmie gogolowskiego utworu”...
Walery Czubar
Marek Kazimierz Siwiec
Urodzony w 1950 r. w Kętrzynie, poeta, filozof, profesor w UKW w Bydgoszczy. Autor książek poetyckich i filozoficznych oraz kilkudziesięciu rozpraw i szkiców, z estetyki i krytyki artystycznej, m.in. o twórczym źródle. Wiele jego utworów ukazało się w pismach literackich, m. in. „Poezji”, „Nowym Wyrazie”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Okolicy poetów – Kwartalniku”, „Frazie”, „Toposie”, „Twórczości”. Autor rozpraw i szkiców z estetyki m. in. o współczesnych poetach, Zbigniewie Herbercie, Czesławie Miłoszu, Stanisławie Grochowiaku, Kazimierzu Świegockim, Kazimierzu Hoffmanie. Pełnił funkcję przewodniczącego Oddziału Bydgoskiego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Wchodził w skład Rady Redakcyjnej pisma Filo-Sofija. Otrzymał Nagrodę imienia Ryszarda Bruno–Milczewskiego za rok 2015 w Dziale Poezji. Jest laureatem nagrody Strzała Łuczniczki za najlepszą bydgoską książkę roku – poezja (2019 i 2023).
Mieczysław Giedrojć
Monodramista, mim, aktor, klaun, animator kultury. Studiował w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie na Wydziale Wiedzy o Teatrze. Swoją pracę teatralną rozpoczął w 1977 roku, w Teatrze Ruchu Blik – teatr doceniony zagranicą i w Polsce za oryginalną poetykę wypowiedzi scenicznej. Współpracował z wieloma teatrami, występując w przedstawieniach według F. Kafki, J. Webstera, St. I. Witkiewicza. Jest wykonawcą monodramów w reżyserii Stanisława Miedziewskiego: „Łagodna” wg F. Dostojewskiego, „Nos” wg M. Gogola, „O szkodliwości palenia tytoniu” wg A. Czechowa, „Traktat anielski” wg J. Chełmowskiego. Brał udział w międzynarodowych i krajowych festiwalach teatralnych jako aktor, mim, klaun. Pracował w Anglii, Danii, Francji, Niemczech, Rosji, Słowacji, Portugalii, Szwajcarii i na Ukrainie, pokazując własne spektakle, prowadząc warsztaty teatralne, realizując ruch sceniczny do przedstawień polskich autorów. Systematycznie organizuje i prowadzi szkolenia dla nauczycieli, pedagogów z zakresu pantomimy, ruchu scenicznego oraz pedagogiki cyrku dziecięcego. Od 1983 roku współpracuje z Teatrem STOP (ceniony teatr edukacyjny), w którym wystąpił ponad 1000 razy. W 1995 roku założył w Bydgoszczy Teatr Małych Form, który funkcjonuje do chwili obecnej. Za całokształt działalności teatralnej otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Bydgoszczy.