17.04.2022

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU – odsłona 106, Stanisław Dłuski, Jacek Soliński

Stanisław Dłuski – poezja

WIERSZE WOJENNE 1/2

Kartka z nowoczesnego Piekła

Kiedy po długim jak droga na cmentarz
Pobycie w moim Piekle
Przyjeżdżałem do Matki w Brzozowie,
Niezmiennie pytała: Synu, modlisz się?
Tak, Mamo, do ostów, wątroby sponiewieranej,
Saletyńskiej, która płacze nad wygnańcami
I wiecznymi tułaczami. Ten nasz stary dom
W Dębowcu jeszcze stoi na kamieniach,
Słyszę jego oddech w snach, mieszkają
W nim duchy schizmatyków o połatanych
Sercach, w oknach jeszcze cień pelargonii,
Mróz rysuje freski Signorellego, czy to
Już nasz sąd ostateczny, czy jeszcze
Zakiełkuje stokrotka słońca nad Beskidem?
Wracaj z podróży kosmicznej, zrobimy
Kiszoną kapustę i powidła śliwkowe.
Popłyniemy Wisłoką do Źródła

Rzeszów, 13.11.2021

 

Chrystus na rynku rzeszowskim

Spotkałem Chrystusa
na rynku rzeszowskim,
miał twarz menela,
pełną blizn i zmarszczek
jak twarz kochanego Wisłoka,
dałem mu złote polskie
na chleb i mleko,
będzie Pan żył wiecznie,
bo jest Pan ubogi duchem,
wyszeptałem, wykaszlałem,
w sinych rękach Chrystusa,
brudna hostia ocaliła
moją tłustą duszę.

„Murzynek” w Rzeszowie, 27 listopada 2003 r.

 

Pocałuj w usta Murzynka

Agonia podniebnych ukrzyżowań
W odwiecznym barze Murzynek,
Gdzie straszą maski starych szamanów
I lew ryczy o wschodzie słońca, gdzieś
Niedaleko w rzeszowskim rynku
Kościuszko ogłasza nową insurekcję;

Demony dopadają gawrony, które
Kraczą o upadku cywilizacji,
Miejski bruk dudni i skomle
O litość do lokalnych pijaczków,
Którzy go podlewają bimbrem;

Dziewczyny o nogach długich
Jak Himalaje samotnych mężczyzn,
Stukają o bruk w rytmie samby, przegryzam
Cytryną twoich ust, czarownico
Z moich podziemnych wypraw;

Żyj słowo, zapal nasze smutki
Ogniem wieczności

Rzeszów, 31.08.2021

 

Imiona obcości

Obcy wśród braci i sióstr,
Listek popiołu, lebioda
Na brzegu Wisłoki,
Dzikie sny wśród planet,
Życie niemożliwe z głową
W dół; obudź serce
W podniebnej poniewierce,
Może ojciec przytuli
Twoje zimne czoło,
Nakarmi cię pokrzywą
I tymiankiem, matka
Poda opłatek bólu
Na ostatnie dni.
Zamieszkasz wśród
Uschłych traw i obrazów,
Na ruinach domu, który
Pamięta krzyk dzieciństwa

22.12.2021

 

Święta pelargonia

Dlaczego miłośniku bezdomności
Lubisz esencję herbaty?
Bo czuję w niej smak wieczności
I oddech odległych gwiazd.
Mistrzowie podejrzeń uczyli
Cię względności świata,
Ale czy kwiat może istnieć
Bez korzeni? Sam patrzysz
Codzienne w widnokrąg,
Widzisz te bloki i fabryki,
W nich ludzie, którzy codziennie
Budzą się z ciężarem niedocenienia,
A przecież wystarczy ciepły dotyk,
Troska codzienna jak chleb,
Kilka słów bez masek i gry,
Ta prawda gdzieś w głębi
Żyje, zabijasz ją bieganiną,
W tłumnych hipermarketach,
Przebierasz się codziennie
W inne ubiory, kim jesteś?
Bo ja wciąż od dziecka,
Przechodniem, kontempluję
Każdą chwilę, którą Najjaśniejszy
Mi daruje i wciąż mi smakuje
Każdy dar z nieba – święta pelargonia.

23.12.2021

 

Wiatry młodości

Nie umieliśmy żyć,
Tak kiedyś Zbyszku pisałem
O naszych czasach studenckich.
Ty już wiesz wszystko,
Gdzieś na Drugim Brzegu.
Tyle nocnych dialogów,
Tyle przypadkowych kobiet,
Praca na trzy zmiany, kiedy
Czytałem Braci Karamazow
I ładowałem butle acetylenem.

Była Moskwa, pierestrojka,
Straszył nas ponury gmach KGB,
Diabeł Dzierżyńskiego na cokole,
Ale my rano wędrowaliśmy
Do kościoła św. Ludwika.
Kwiat sacrum i profanum.

A my tak głodni życia.
A my tak głodni ziemi.
A my tak głodni nieba.
Zagubione dzieci Boga.

23.12.2021

Życie jest imprezą piękną i tragiczną

Życie jest imprezą piękną i tragiczną. Dzisiaj spotkałem się z moim ulubionym studentem, Szymonem, powiedział mi, że wkurzają go moje wpisy na Facebooku. Zgoda, od dziecka lubię ludzi wkurzać, milicja obywatelska straszyła mnie poprawczakiem. Teraz czym mi zagrożą?

W mojej poezji jest równocześnie zachwyt na urodą świata, ekstaza i orgazm, ale też przerażenie światem, przeczucie zagłady, umieramy ludzie codziennie, rodzimy się codziennie, kto tego nie rozumie, nic nie rozumie. Dziękuję Bogu za każdy dzień, nawet przegrany, dzisiaj studentka mnie oskarżyła, że nie kocham ludzi, tylu studentom od 25 lat daję miłość, pasję, szacunek, że mam jazdy? Tak, a wy nie macie? Wszyscy święci. Osądzają Dłuskiego po pozorach, nie są w stanie przetrawić moich wierszy. Żeby mnie przeczytać i przemyśleć, potrzeba trochę czasu mi poświęcić, jeśli mnie nie chcecie słuchać i czytać, możecie mnie wykasować, zablokować, już pewna kobieta, której poświęciłem wiele wierszy, to zrobiła, bo ludzie boją się PRAWDY, tej brutalnej, przyziemnej, bolesnej, chcecie ładnych wyznań? Szukajcie przydupasów i wielbicieli, ja chcę ludzi z krwi i kości, którzy walczą, jestem poetą walki, bo kulwa o coś mi chodzi. A Wam o co chodzi, o komplementy? Mam ich po dziurki w nosie. Znam swoją wartość, ale przed snem posypuję głowę popiołem. Pora spać, ale hormony nie pozwalają…

Stanisław Dłuski
1 marca, 2015, godz. 2:51

(…) Poezja Dłuskiego wymyka się prostym podziałom na: klasycyzm i  barbarzyństwo, autentyzm i grę konwencjami, doświadczenie personalne i laboratorium języka, „bebechy” i ideę… Tego rodzaju podziały nie są w stanie uchwycić… polifonii tej poezji. Bo też jest to poezja wielogłosowa, zwłaszcza gdy idzie o kreacje person lirycznych, rodzaje wiersza, zaplecze literackie i kulturowe, strategie egzystencjalne i intelektualne.

A jednak cała ta „maszyneria” intelektualna, literacka, kulturowa jest raz po raz w wierszach Dłuskiego kwestionowana.  Dlaczego? Gdyż nie na wiele się  przydaje w osobistych zmaganiach ze światem, stanowiąc rodzaj maski, zasłony, iluzji. Czym więc jest, zdaniem poety, rzeczywistość?  Otóż jest nagością  obcością, daremnością zawsze i wszędzie. Można powiedzieć, że poezja autora Domu i świata to rodzaj obsesyjnego tropienia degradacji i dewaluacji sensu w wielu przestrzeniach i na wielu polach.

(…) W tych wierszach wszystko jest na swoim miejscu; ma swoją genealogię, sens, cel. Każde istnienie przynależy do całości i określa swoje miejsce w ramach tej całości. Nawet w utworach zdających sprawę z nieuchronności przemijania, personalnej degradacji, poczucia daremności i znużenia wyczuwamy twardy sens tego wszystkiego. Mamy poczucie, że nasza przygodność, chwilowość, znikomość wpisują się w coś więcej, że mają swe  miejsce w uniwersum. Istniejemy w świecie, który nie tylko znaczy, ale pilnuje sensu pomiędzy znaczącymi elementami całości, który zabezpiecza ów sen poprzez budowanie relacji opartych na ludzkim i ponadludzkim  odnoszeniu się do wszystkich form życia i przejawów istnienia.

Moment załamania wiary w kosmiczny, światowy, personalny ład stwarza, w pewnym sensie, Dłuskiego jako poetę. Nie byłby on tym kim jest, gdyby w pewnym momencie nie odkrył, że, w świecie w jakim przyszło mu żyć, jest już tylko „błaznem ze świętym obrazkiem”, idealistą, upominającym się o wartości, które znakomita większość z nas traktuje, w najlepszym razie, pragmatycznie nie zaś maksymalistycznie. Konsekwencją tego rodzaju rozpoznań jest poczucie nieprzystosowania, samotności, obcości. (…)

Grzegorz Kociuba
lipiec 2012

 

Jacek Soliński – fotografia

Katechizm żebraczy

Świat ten to pole,
którego posiadając część większą,
posiada się część gorszą.

bł. Idzi z Asyżu

Kiedy pochylam się nad żebrakami, czuję bezradność. Mam świadomość, że spotykam ich na granicy dwóch światów, bo stoimy po przeciwnych stronach, mówimy różnymi językami, żyjemy w innych rzeczywistościach. Drzwi, które nas oddzielają, można jedynie  na chwilę  uchylić, zazwyczaj pozostają zamknięte. Co sprawia, że ktoś staje się żebrakiem? Wybór to czy konieczność? Egzystencja poza targowiskiem dostatniego świata ma swój porządek. Jest wolna od kulturowych stereotypów czy kanonu norm cywilizacyjnych. Instynkt samozachowawczy wyznacza inny rytm bytu. Rządzą tu swoiste prawa – trzeba postępować tak, by przetrwać. Wszystko przekłada się na praktyczne zastosowanie. Życie staje się bliższe pierwotnej natury. Tak to wygląda z perspektywy ulicznego przechodnia, ale czy odnosi się do każdego rodzaju żebractwa? Ubóstwo ma wiele kondygnacji i z pewnością jest w nim (zarezerwowane) miejsce dla każdego z nas. Rozpoznanie zależy tylko od tego, jak postrzegamy ten proceder?

A zatem kto to jest żebrak?  Mam wrażenie, że pragnąc udzielić odpowiedzi na to pozornie proste pytanie, wciąż gubię wątek. Podobnie św. Augustyn, który  zastanawiając się nad fenomenem czasu, stwierdzał, że: „Jeżeli nikt się nie pyta, wiem, jeżeli chcę pytającemu wyjaśnić, nie wiem”. Odpowiedź nie jest więc taka prosta, bo przecież każdy z nas, prędzej czy później, znajdzie się w sytuacji potrzebującego. Wszyscy jesteśmy albo bywamy zależni od innych. Problem pojawia się już wtedy, kiedy pytamy, kogo wypada, a kogo nie wypada nazywać żebrakiem? Czy jest to określenie obraźliwe? Często w trakcie losowych zawirowań liczymy na czyjąś pomoc z zewnątrz, czy choćby na najdrobniejszy gest życzliwości. W każdym życiu przychodzą takie chwile, kiedy osaczeni bezradnością, wyczekujemy wsparcia. W rozmaity sposób ludzkie losy spotykają się ze sobą  niczym krzyżujące się drogi.

Z inną sytuacją mamy do czynienia  wtedy, gdy proceder żebraczy wypełnia komuś całe życie albo znaczącą jego część. Czy wówczas można uznać to za „zawód”? Jeżeli tak, warto zauważyć, że słowo „zawód” zależnie od kontekstu rozumiemy dwojako: jako profesję i jako życiowe rozczarowanie. Może te dwa połączone ze sobą znaczenia stanowią odpowiedź – przesłanie dla każdego? Skojarzone razem wskazują, jak subtelna jest między nimi różnica, jak łatwo stracić życiową równowagę. Dlatego nasze  upadki czy rozczarowania mogą być ważnym sygnałem. „Moc bowiem w słabości się doskonali”( 2Kor 12,9). Potrzebne jest tylko przebudzenie.

Dlaczego w ludziach proszących o jałmużnę coś niepokoi? Spotkania z nimi wprawiają w zakłopotanie. Jednocześnie jakaś siła do nich przyciąga. Poddając się tym sprzecznym siłom, czuję się osaczony i zafascynowany, gubię sytuacyjny wątek chwili. Patrząc na teraźniejszość przez pryzmat czyjejś nędzy, utożsamiam się z nią. Przyznaję, to dziwna reakcja, ale wciąż mi bliska. Zastanawiam się, na jakim jestem etapie? Czuję niepokój. Analizuję to, co wydawało mi się stabilne i niezmienne. Jakże chybotliwa okazuje się pewność. Przecież wszystko może się zmienić. Czyżby pozory codzienności osłabiły moją czujność, co sprawia, że nie dostrzegam swojego zagubienia, czy nawet własnej duchowej nędzy? Taka konfrontacja działa jak sole trzeźwiące. Przychodzi mi na myśl doświadczenie Federico Felliniego, który jako małe dziecko przeżył zauroczenie, wręcz wstrząs, spotykając klowna w cyrku. To osobliwe zdarzenie pozostało w nim na zawsze. Jakże często ten obraz pojawia się w jego filmach. Klown zawieszony między radością i smutkiem, stojący na granicy dwóch światów. W tym zdarzeniu zawarta została metafora ludzkiego losu, wspaniałe streszczenie życia.

Każdą istotę ludzką inspiruje co innego w  procesie rozpoznawania i rozumienia świata. Dla mnie syntezą życiowego doświadczenia stała się postać nędzarza, proszącego o jałmużnę. Spotkany w dzieciństwie żebrak otworzył przede mną przepastną głębię, w której pojawiło się przerażenie i litość, i coś jeszcze, czego nie umiałem wówczas nazwać, co było tajemnicą. Pozostało silne wrażenie, dlatego nie przestałem obserwować żebraków. Przyglądałem się im ze szczególną uwagą, a często również z szacunkiem. Z upływem lat zobaczyłem w tych ludziach obnażoną bezradność, czyli trwanie na krawędzi, zjawisko niepokojące, ale powszechne, bo przypisane każdej społeczności. Dziś dostrzegam jeszcze coś istotniejszego –  każda z tych postaci jest ważnym sygnałem ostrzegawczym i przypomnieniem. Nie chodzi tu o poetycki wymiar, czy wyrazisty obraz egzystencjalnej rzeczywistości upadku, który może dotyczy każdego, ale raczej o wizerunek prawdziwego człowieka. W każdym nędzarzu „ukryta” jest wspólnota obejmująca wszystkich. Przecież w nich możemy odczytać niepodważalną prawdę o naszym początku i końcu, czyli o ubóstwie w godzinie narodzin i śmierci. Przyszliśmy na ten świat i odejdziemy z niego, jakże podobni do nich. Dlatego postać żebraka postrzegam, jako figurę eschatologiczną, wręcz drogowskaz ku duchowej refleksji. Thomas Merthon w swojej książce „Nikt nie jest samotną wyspą” tak opisuje tę zależność: „Wymowa śmierci jest bowiem wymową ludzkiego ubóstwa, stojącego twarzą w twarz z bogactwem Boskiego miłosierdzia. Im bardziej zdajemy sobie sprawę z wielkości naszej nędzy, tym większe będzie znaczenie naszej śmierci – i tym większe jej ubóstwo”.

Jacek Soliński
TOPOS 4 (155) 2017

 

 

Jacek Soliński
Katechizm żebraczy
2017
Jacek Soliński
Katechizm żebraczy
2017
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Obywatele świata
2016
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018
Jacek Soliński
Wszyscy bywamy żebrakami
2018

Stanisław Dłuski

Urodził się w 1962 roku w Jaśle. Poeta, krytyk literacki, wykładowca w Uniwersytecie Rzeszowskim. Współzałożyciel i były red. nacz. „Frazy” i „Nowej Okolicy Poetów”. Publikował m. in. w „Akcencie”, „Kresach”, „Kulturze” paryskiej, „Periphery” (USA), „Przeglądzie Powszechnym”,
„Tygodniku Powszechnym” „Więzi”, „Zeszytach Literackich”. Wydał siedem książek poetyckich, m. in. „Dom i świat”, „Samotny zielony krawat”, „Lamentacje syna ziemi”, „Szczęśliwie powieszony”, monografię „Egzystencja i metafizyka. O poezji Anny Kamieńskiej” (2002) oraz tom studiów „Umarł Tyrteusz, niech żyje Orfeusz! Idee-wartości-poezja” (2014). Tłumaczony na język angielski, czeski, francuski, rosyjski, serbski, ukraiński, włoski. Otrzymał wyróżnienie im. Kazimiery Iłakowiczówny za najlepszy debiut (tomik „Stary dom”), Nagrodę Literacką Miasta Rzeszowa, Nagrodę Zarządu Województwa Podkarpackiego oraz prywatną nagrodę Marcina Świetlickiego.

,

Jacek Soliński

Urodzony w 1957 r. w Bydgoszczy. Grafik, malarz, publicysta, fotograf, wydawca. Od 1979 r. prowadzi, wspólnie z Janem Kają, Galerię Autorską w Bydgoszczy oraz wydawnictwo. W latach 80. realizował projekty konceptualne i opublikował własnym sumptem, w technice linorytu, trzy książki unikatowe oraz pięć tomików prozy. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych. Dokumentacja działalności Galerii Autorskiej i dokonania jej twórców eksponowane były w różnych ośrodkach w kraju: Bydgoszcz, Gdańsk, Sopot, Toruń, Warszawa, Łódź, Kraków, Lublin, zagranicą: Paryż, Rzym, Pradze, Tokio i Edynburgu. Od 1986r. realizuje w Galerii Autorskiej swoją coroczną urodzinową wystawę linorytów. Wydał kilkadziesiąt własnych publikacji, w których łączy grafikę z epigramami, modlitwami, poezją i prozą. Zrealizował wiele cykli linorytów, cykl malarski 366 aniołów „Opiekunowie czasu” oraz trzy cykle fotografii o tematyce żebraczej. Jest autorem dwóch książek: „Powtarzalność i spełnienie, zapiski rytownika I” (2023) i „Zadziwienie (chwile bliższe i dalsze), Zapiski rytownika II” (2023). Otrzymał m.in.: Medal za Twórczy Wkład w Kulturę Chrześcijańską (2002). Medal Prezydenta Miasta za szczególne zasługi dla Bydgoszczy (2004 i 2014), Bydgoską Nagrodę Strzały Łuczniczki za wydanie Książki Roku (2005, 2007 i 2009 i 2011) Nagrodę Ryszarda Milczewskiego-Bruno „Gaśnica terenowa” (2007) odznakę honorową „Zasłużony dla kultury Polskiej” (2015), Nagrodę Artystyczną Prezydenta Miasta Bydgoszczy (2018), MEDAL 100 – LECIA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOSCI (2018) oraz Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2019).