15.08.2021

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU – odsłona 71, Wojciech Banach, Jacek Soliński

Wojciech Banach – poezja

Początek bajki

Dawno dawno temu

kiedy chleb krojono nożem
po uprzednim przeżegnaniu
przed świętami uroczyście z zaciekawieniem
i z nadzieją otwierano paczki od Cioci Unry
na choinkach płonęły świeczki
a pióra uzbrajano w atrament z kałamarzy

kiedy na ulicach noszono sutanny i mundury
w czasie żałoby - czarne opaski na rękawach
a wielu mężczyzn chodziło z podpiętymi
pustymi rękawami lub o drewnianych kulach

kiedy normalna domową czynnością
było tarcie chrzanu prężenie firan
wyprawy do kiosku z kanką po piwo
a pranie suszyło się na podwórkowych sznurach

kiedy dziewczyny z naszych bajek
nie grały w filmach dla dorosłych
i nie przeprowadzano akcji liczenia
bezdomnych oraz nietoperzy

powoli zaczynały pojawiać się sugestie
aby nie przyjmować płynów i cukierków
od sympatycznych nieznajomych
ani idei - od zrzucających stonkę

jeszcze wtedy kolory kredek dobieraliśmy z tęczy
a nie na podstawie wzornika RAL
uczyliśmy się tego samego alfabetu
czytaliśmy jednakowe lektury
aby później podpisywać się tak odmiennym charakterem

Wtedy nie wiedziałem
że kiedyś będę chciał naprawiać
mój mały świat
ale czułem i jeszcze wierzyłem
że mogę liczyć
na wzajemność

jak to w bajce

 

Próby zachowania

Każda pora i miejsce stwarzają okazję
aby ulec podszeptom złego
lecz nigdy nie jest za późno
na refleksję i poprawę

dzisiaj rano w autobusie
zastanawiałem się
kto bardziej zgrzeszył przeciw
obowiązującej świeckiej
obyczajowości współczesnego świata:

zakonnica
kreśląc ręką znak krzyża
w przestrzeni komunikacyjnej
czy ja
zdejmując czapkę
przed mijanym kościołem

w każdym razie
na pewno oboje
nie byliśmy w porządku –

zewnętrznym

 

Pocieszenie

Kiedy rzeczywistość sprawia
że z bezsilności opadają ręce
a bezradność zaczyna
panoszyć się w świadomości
zawsze
przypominam sobie
krótką wypowiedź
mojego kumpla z dawnych lat:

"Gdybym jeszcze raz
urodził się
chciałbym zostać poetą jak ty
żeby chociaż w wierszach
jebać ten cholerny świat
jeśli nie można inaczej"

i już jest trochę łatwiej

 

Ustawa

Dzisiaj w nocy
po pierwszym drugim trzecim
czytaniu
i po wielogodzinnych
pracach w komisjach oraz debacie plenarnej
parlament zdecydował
że bóg istnieje

Zapis
w przypadku wymieniania boga w tekstach aktów prawnych
będzie odbywał się zawsze małymi literami
co stanowi kompromis
między stanowiskiem
strony rządowej a opozycji

Dalsze szczegóły
między innymi dotyczące
istnienia i ewentualnego urządzenia
nieba
zostaną podane w szczegółowych przepisach
wykonawczych

Ustawa wchodzi w życie
od początku świata

 

Jak Polak z Polakiem

Nie ma problemu Oczywiście
dogadamy się w sprawie oceny
kilku faktów sprzed lat i z najnowszej historii –
Celowości przeprowadzenia Powstania
Warszawskiego (wcześniej kilku innych)
stosunku do zarzutów o antysemityzm
i o utrzymywanie lobby żydokomuny
lokalizacji pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej
celowości rytuału comiesięcznego palenia tęczy
na placu Zbawiciela
organizacji marszów niepodległości równości
i tolerancji
legalizacji związków partnerskich oraz
in vitro aborcji eutanazji (kolejność ma znaczenie)

Będzie pięknie Jeszcze
porozumiemy się w sprawie JOW-ów
wieku emerytalnego i podatków Później
w obecności licznych autorytetów moralnych
podamy sobie prawe dłonie i lewe nogi
aż pozostanie do rozstrzygnięcia najtrudniejszy problem
O co zwrócimy się do Pana B.-
racz nam wrócić - czy - pobłogosław?

 

Pomniki

Oprócz
figurujących w przewodnikach turystycznych
było w tym mieście
sporo uznanych
chodzących pomników

Niektóre mijałem
bez większego zainteresowania
z innymi umawiałem się na piwo

Część z nich
okazała się po latach
zarejestrowanymi bohaterami
nieciekawych bajek
i cuchnących kartotek

Czasem trudno wobec zmarłych
mówić o uwolnionym
środowiskowym smrodzie
ale jeśli prawda ma nas wszystkich
wyzwolić i zbawić
zawsze będę gotów zapalić znicz
lecz mimo sentymentalnych wspomnień
zastanowię się
nad składaniem kwiatów

wszystkie powyższe wiersze pochodzą z książki „Śmierciochron” wyd. Galeria Autorska, 2017

„Bilans pór przejściowych”

 …Poetę interesuje również szeroko rozumiana współczesność. Rozterki duchowe, rozważania moralne nie przesłaniają mu widoku na dzisiejszość. Jest obserwatorem społecznych debat, recenzentem publicznych sporów. Nie stroni od bieżącej polityki. Tę ostatnią komentuje w typowy dla siebie sposób - z przymrużeniem oka, ironicznie, często odnajdując ją w krainie absurdu / Ustawa/. Jeśli jest orędownikiem zmian, nowych trendów, zjednoczeniowych wizji, to tylko tych zdroworozsądkowych, zakorzenionych w logice /Poprawność/. Dowcipnie opisuje nasze upodobanie do wielkomiejskiego blichtru /Neon/, bawi go wirtualny świat statystyk /Prawdopodobnie i statystycznie/. Celnie obnaża pretensjonalność  reklam /Jak w reklamie/. Jest jednak śmiertelnie poważny, kiedy dostrzega w medialnym tyglu dowody ludzkiego zezwierzęcenia. Nasze zamiłowanie do krwi, zemsty i mordu.  Mam na myśli wiersz Kolorowy sen. To świetna robota. Jedna z lepszych w tej książce. Przytoczę fragment:

Kiedyś zgodnie z zaleceniami
liczyłem szare owce
obecnie
gdy nie mogę zasnąć
pojawiają się
mężczyźni w czarnych strojach
idący piaszczystym brzegiem morza
oraz mężczyźni w pomarańczowych strojach
prowadzeni piaszczystym brzegiem morza
/.../

sprawdzam morze - nie znam nazwy
choć nagle wygląda na bardzo czerwone

chcę zasnąć
i obudzić się
w kolorze błękitu
na brzegu innego morza

 W poezji Wojciecha  Banacha nie ma miejsca na przypadek. Jest pomysł, konsekwentna realizacja, stylistyczny umiar. Autor wie, że cechą dobrej poezji jest jasny komunikat. Tą lekcję odrobił na piątkę. Śmierciochron ma jeszcze jedną, rzadko zaletę - nie tylko opisuje świat, również go uzupełnia. Czyni go bogatszym, pełniejszym, bardziej ludzkim. A to, przynajmniej dla mnie, bardzo istotne.  Nie sposób pomylić wierszy tego autora z pracami innych poetów. Pozostaje zatem czekać na kolejne publikacje sygnowane powyższym nazwiskiem.

Ludwik Filip Czech 

*     *     *

…Na wieczór autorski Banacha mogę z czystym sumieniem, a nie z poczuciem, że może kogoś wprowadzam w błąd – zaprosić wszystkich miłośników poezji „niepoetycznej”, poezji męskiej i szukającej inspiracji w konkrecie; pozbawionej zbędnej ornamentyki, pustosłowia.
Czytając wiersze Banach nieodmiennie mam wrażenie, że ten poeta dokładnie wie, co chce powiedzieć, że niepewność i wahanie, co prawda poprzedzają napisanie wiersza, ale jeśli już wiersz jest przekazywany czytelnikom, to jest informacją klarowną i jasną. Wyraża się w tym pewnie także szacunek dla czytelnika, którego nie zasypuje się półproduktami.

Tym bardziej przejmujące są najlepsze wiersze Banacha, że obawy, tajemnice istnienia udaje mu się zlokalizować w często bardzo pospolitych przejawach życia. I osiąga to poeta dzięki pieczołowitemu traktowaniu słowa.
Jeśli poezja jest sztuką tego, co w danym wierszu musi być powiedziane i jest konieczne, to Banach na pewno jest poetą znamienitym. On w wierszach mówi to, co musi być powiedziane. I ani słowa więcej. Amen.

Krzysztof Derdowski (2015 r.)

Jacek Soliński – linoryty

Codzienne przebudzenia, czyli sztuka przemijania

 Z upływem lat coraz podejrzliwiej przyglądam się tzw. „duchowi postępu”. Idee przenikające do świata kultury często wydają mi się problematyczne. Staram się, by ewangeliczne „tak” – „nie” chroniło mnie przed relatywistycznymi pułapkami. Z pełną świadomością omijam to wszystko, co w epoce postmodernizmu, w imię rozwoju, uzurpuje sobie prawo do „nowych racji”. Zasada, która głosi: ”Poznacie ich po ich owocach” okazuje się niezawodna. W tej optyce cierpliwość wyostrza widzenie.

Wszystko znajduje się w ruchu, rzeczywistość nieustannie się przeobraża. Podobnie jest z każdym z nas. Codziennie po przebudzeniu, w jakimś sensie, „stajemy się” od nowa. Co jakiś czas wnikliwie przyglądamy się sobie analizując czy coś jest ważne, czy też nieistotne? Dlatego często wracam do pytania: jaki sens ma dziś zajmowanie się czymś, co nie przystaje do tej epoki, czyli grafiką warsztatową? Stało się to moim podstawowym zajęciem, więc kolejne wypowiedzi mobilizują mnie do konfrontacji z teraźniejszością. Niejako wybudzają z letargu przyzwyczajeń stając się obroną tego, co jest mi bliskie. Najprościej byłoby odpowiedzieć, że w ten sposób, spisując raport o swoim przemijaniu, szukam stałości. Ale to chyba wyjaśnienie zbyt ogólnikowe. Zawsze chodzi o to, co jest „teraz”, w tej chwili, o aktualne przeżycie, które się w tej konfiguracji nie powtórzy. Dlatego piszę przypisy do kolejnych wystaw, czyli „mosty ze słów”, by iść dalej.

Kto mówi „wszystko”, nie wyklucza niczego. Zagadkowo brzmiące zdanie karmelity bosego Ojca Otta od Aniołów stało się dla mnie cennym drogowskazem. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć czym dzisiaj jest skupienie? Trzeba by stanąć na progu życia, które stanowi uwieńczenie „wszystkiego” i zatrzymać się w czasie. Oczywiście istnieją różne rodzaje skupienia, ale tu chodzi o kierunek podstawowy, o stan wnikliwej relacji siebie wobec świata. Aby tego doświadczyć potrzebny jest dobroczynny wpływ stanu zawieszenia. Bezczynność, bezruch, wycofanie, oddalenie. Wyzwolenie od aktywności niepotrzebnej, hałaśliwej i w efekcie szkodliwej. Konieczny jest dystans do świata przeciążonego przekazem medialnym.  Bierność wobec czegoś, co nie zasługuje na odpowiedź staje się najlepszą odpowiedzią. Dzięki temu „bezczynność” i „milczenie” okazują się twórcze, w nich można dokonać odkrycia.

Mówiąc najszerszym znaczeniu: „wszystko”, otwieramy się na to, co niewyobrażalne. Może zawierać się w tym słowie: Bóg i nicość a może Tajemnica albo absurd. Każdy w tym rozeznaniu pozostaje sam. W ten sposób konfrontujemy siebie z otoczeniem – ogarniamy je w takim zakresie, na jaki nas stać.

 Uprawiam swoje rytownicze rzemiosło z niezłomną nadzieją, że ta podróż dokądś mnie doprowadzi. Dokąd?  Tu nie chodzi o  miejsce, raczej o wnikliwe wpatrywanie się w świat i rozpoznanie tego, co istotne. W tym poszukiwaniu ważna pozostaje duchowa otwartość, by w powszedniości nie zgubić znaczenia słów z Ewangelii św. Mateusza: a oto tu jest coś więcej.

Jacek Soliński

 

Jacek Soliński
Apologia zwyczajności
2017
Jacek Soliński
Zadziwienie
2015
Jacek Soliński
Drążenie nieba
2013
Jacek Soliński
Domniemana przestrzeń
2009
Jacek Soliński
Zamiatanie deszczu
2000
Jacek Soliński
Rysowanie świtu
1999
Jacek Soliński
Pracownik zmierzchu
1999
Jacek Soliński
Rzeczywistości, których nie widzimy
1996
Jacek Soliński
Pamięć do układania
1996
Jacek Soliński
Otwieranie obecności
1996
Jacek Soliński
Wśniony w ziemię
1995
Jacek Soliński
W każdym momencie
1995
Jacek Soliński
Słuchanie szelestu liści
1994
Jacek Soliński
Siewca i wiatr
1993
Jacek Soliński
Wyjrzenie
1992
Jacek Soliński
Jeździec
1986

Jacek Soliński

Urodzony w 1957 r. w Bydgoszczy. Grafik, malarz, publicysta, fotograf, wydawca. Od 1979 r. prowadzi, wspólnie z Janem Kają, Galerię Autorską w Bydgoszczy oraz wydawnictwo. W latach 80. realizował projekty konceptualne i opublikował własnym sumptem, w technice linorytu, trzy książki unikatowe oraz pięć tomików prozy. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych. Dokumentacja działalności Galerii Autorskiej i dokonania jej twórców eksponowane były w różnych ośrodkach w kraju: Bydgoszcz, Gdańsk, Sopot, Toruń, Warszawa, Łódź, Kraków, Lublin, zagranicą: Paryż, Rzym, Pradze, Tokio i Edynburgu. Od 1986r. realizuje w Galerii Autorskiej swoją coroczną urodzinową wystawę linorytów. Wydał kilkadziesiąt własnych publikacji, w których łączy grafikę z epigramami, modlitwami, poezją i prozą. Zrealizował wiele cykli linorytów, cykl malarski 366 aniołów „Opiekunowie czasu” oraz trzy cykle fotografii o tematyce żebraczej. Jest autorem dwóch książek: „Powtarzalność i spełnienie, zapiski rytownika I” (2023) i „Zadziwienie (chwile bliższe i dalsze), Zapiski rytownika II” (2023). Otrzymał m.in.: Medal za Twórczy Wkład w Kulturę Chrześcijańską (2002). Medal Prezydenta Miasta za szczególne zasługi dla Bydgoszczy (2004 i 2014), Bydgoską Nagrodę Strzały Łuczniczki za wydanie Książki Roku (2005, 2007 i 2009 i 2011) Nagrodę Ryszarda Milczewskiego-Bruno „Gaśnica terenowa” (2007) odznakę honorową „Zasłużony dla kultury Polskiej” (2015), Nagrodę Artystyczną Prezydenta Miasta Bydgoszczy (2018), MEDAL 100 – LECIA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOSCI (2018) oraz Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2019).

,

Wojciech Banach

Urodzony w 1953 r. w Bydgoszczy, zmarł w 2022 r. w Bydgoszczy. Poeta.

Ukończył Wydział Elektrotechniki na Akademii Techniczno-Rolniczej (obecnie Politechnika Bydgoska). Od 1978 do 2018 roku pracował jako specjalista konstruktor w Famor SA  w Bydgoszczy. W latach 1994–2001 był zatrudniony także w bydgoskim salonie DESA.

Jako poeta debiutował na łamach miejscowego czasopisma społeczno-kulturalnego „Fakty” (1976). W latach 1975–1978 był członkiem Grupy Faktu Poetyckiego „PARKAN”, znanej z niekonwencjonalnych prezentacji poetyckich i Koła Młodych ZLP, od 1990 jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest autorem 20 tomów poezji i 3 albumów kolekcjonerskich zrealizowanych w oparciu o własną kolekcję starych pocztówek. Na podstawie jego wierszy i obrazów artysty plastyka Jerzego Puciaty, ukazał się, wydany przez „Margrafsen”, kalendarz bydgoski na rok 2004. Jest autorem wiersza „Miotając się”, który przez kilka lat widniał na ścianie szczytowej domu przy ul. Przyrzecze w Bydgoszczy (do czasu zburzenia budynku). W plebiscycie bydgoskiej redakcji „Gazety wyborczej” został wybrany Artystą Roku 2002 w dziedzinie literatury, a w latach 2009 i 2015 – Strzały Łuczniczki - nagrody literackiej Prezydenta Miasta za najlepszą bydgoską książkę (Odgrodzony przez przypadki oraz Czas przestawienia). W 2007 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, w 2011 r. Medalem Solidarności Zasłużony dla Regionu Bydgoskiego, a w 2016 roku został uhonorowany medalem – statuetką „Za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską”. W 2019 roku otrzymał Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Od 2011 do 2022 r. pełnił funkcję prezesa zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Od 1990 roku podjął stałą współpracę z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, z którą współpracował do ostatnich dni swojego życia.