1.08.2021

autorska.pl

ŻYCIE W UKRYCIU – odsłona 69, Alina Rzepecka, Wojciech Nadratowski

Alina Rzepecka – poezja

Przezimowanie

Sylvii Plath

uciekaniem od śmierci w stronę śmierci
nie da się nawet na chwilę uśpić zadomowionego w tobie krzyku
ukrywa się przewrotnie w miejscach na miłość
i kilka innych żyć
o których milczą twoje pamiętniki
nie można zrobić wszystkiego tylko jeden raz jedyny i to na zawsze
wiedzą o tym dzieci i pszczoły
ich miodno-złoty taniec pełen powtarzalności i ufności w jutro
wabi wiosnę
wystarczy sześć słoi miodu żeby wszystko ocalić
tylko sześć słoi

na jednym biegunie tkliwość na drugim całun
nie pomaga gorąca kąpiel
ta inna wciska się pomiędzy ciebie i twój cień
spycha na mieliznę

nie-córka nie-żona nie-matka
rosa w samobójczym locie do ustalonego celu
zima zimno coraz zimniej 39,9° bose stopy
gaz
nieodwracalna doskonałość

 

Niedotlenienie

Wandzie Rutkiewicz

idziemy razem zboczem
pod moimi stopami osuwają się okruchy twojego istnienia
oddycham tobą a ty żywisz się moim lękiem
zobacz góro zdobywam cię
znaczę twój grzbiet myślą
o zwycięstwie rozgrzewam
Pięć Skarbnic Wielkiego Śniegu wiarą że do trzech razy

powietrze traci gęstość i zapach
z twoich szczelin czytam pod wiatr zapisane obcym językiem ostrzeżenia

mówią o mnie nieludzka
a przecież jestem kobietą góro
każda z nas ma swoje tajemnice
nie bój się nie opowiem nikomu
tylko pozwól mi z lodowej jaskini na najwyższej grani
spojrzeć

na własne życie

 

Bezdomność

tyle drzwi
od klamek wieje chłodem

 

Na skraju lasu

Małgosi Lebdzie

stąd blisko jest tylko do krzyku

skrywasz go w sobie
od tamtego lata kiedy dotknięta cieniem magdaleny
stałaś się po trzykroć

stąd najdalej do zapomnienia

żądła tkwią głęboko nie pomaga pszczeli kit
światła i głosy penetrują każdą myśl
natrętne echo wyprzedza słowa

nie krzycz mów szeptem
matecznik pamięta

 

Przeznaczenie

Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich
narodów, lecz wy uczyniliście go jaskinią zbójców
Mk 11,15-18

dotykam ściany zewnętrzną stroną dłoni
kamienna symfonia parzy naskórek

cudu nie będzie

w witrażach zamiast światła błąka się płomień
nie
sukienka Esmeraldy
nie
Quasimodo napełnia przestrzeń bolesnym jękiem
zachłyśnięte wodą powietrze miesza się z ziemią
według miary liczby i wagi

iglica kłania się pędzącemu miastu
przebija serce

tylko pszczoły znają sekret wieczności

 

List Wymyślonej (1)

Układanie świata straciło na wartości odkąd
dzień rozlicza mnie z każdego wspomnienia o tobie
kłamstwa palą usta i mosty
a przecież tak delikatnie ścigałeś się z budzikiem
żeby zdjąć ze mnie ostatni skrawek snu

umiem na pamięć wszystkie twoje wiersze
choć większości nie rozumiem
szepczę je zamiast wieczornej modlitwy
kiedy milczy telefon a kopertom brakuje adresów

mówisz że tak jest lepiej
mój cień niekompletny bez ciebie
boi się wychodzić do ogrodu a co dopiero do ludzi
w trzech literach nocy nie ma miejsca na żaden sen
który mogłabym opowiedzieć ci przy porannej kawie
nie
nie znam żadnej terapii która leczy z miłości
tylko nadgarstki opuchnięte od pulsu
kryję w kieszeniach
żeby nie prowokować ostrzy

 

Pokrewieństwo

wydłużony cień przypomina
o odchodzeniu

w twoich ramionach lepiej
rozumiem jak chronić się
przed wysychaniem

każdej wiosny
krążysz w moich żyłach
białą skórę ranię głęboko
braterstwo krwi
odkąd pamięć
zaplotła pierwszy węzeł istnienia

tyle splotów wokół a jednak
mam tylko ciebie

             brzozo

 

* * *

kobieta w kuchni czyta Szekspira
w mikrofalówce
drzemie nietknięty obiad
obrączki cebuli
usprawiedliwiają wilgotność rzęs

wolałaby być Julią

 

List do Anglii

nie mogę się doczekać
kiedy przestaniesz być tylko słowem
dziadku

dotykam twoich listów
opuchniętych od tęsknoty
w Oldham tylko kominy zamiast drzew

mam już pięć lat
sadzę dla ciebie las
na obraz i podobieństwo wołyńskiego

las rośnie wolno
wolniej niż dziewczynki
ale nigdy nie przestaje

zanim przypłynie Batory
zapachną świeże pędy
staniesz wśród nich
smukłym pniom
opowiesz swoją historię

urosnę szybko
lepka żywicą
kaszubskie drzewo
z twoją pamięcią

 

Lepienie pierogów

Babci Marcelinie

granatowy fartuch
szeleści jak sukienka wróżki
puszyste sterty mąki
za dotknięciem twoich dłoni
zamieniają się w złociste półksiężyce
układam je rzędami
na nieboskłonie stolnicy
zasłuchana we wspomnienia

Wołyń, Syberia, Afryka, Anglia
ledwo mieszczą się w naszej kuchni
kipiącej zapachami kapusty grzybów
maku i miłości

pierogi – mówisz-
są jak ludzie
najważniejsze jest wnętrze

 

*    *    *

Jednym z wyróżników poezji Rzepeckiej jest esencjonalny język.  Mamy tu do czynienia ze znaczną kondensacją słów i znaczeń. Poetka jest niezwykle precyzyjna – widać, że matematyczne wykształcenie odcisnęło na jej poezji znak, ale „królowa nauk” to nie jest jedyny żywioł poetki. Rzepecka chętnie pisze o przeszłości. Pretekstem do tego będzie przywołanie historii rodzinnej. W Punktach styczności, ze skrupulatnością archiwisty – porządkuje stare fotografie i listy. Podmiot liryczny zabierze nas w podróż na Wołyń, który w czasie okupacji niemieckiej stał się miejscem dramatycznych wydarzeń. Rzepeckiej za pomocą prostych słów udaje się zbudować odpowiednie napięcie, przedstawić losy ludzi, których życie zawisło na włosku.

Rzepecka jawi się też jako bystra obserwatorka rzeczywistości. Codzienność jest ważnym tematem jej twórczości. Miesza się w nich bogactwo smaków i zapachów. Chciałoby się, żeby niektóre z tekstów były dłuższe, ale poetka jest nadzwyczaj konsekwentna i nie rozwija się za bardzo, tak jakby zawsze dokładnie wiedziała, kiedy musi przejść do puenty.  

Bartłomiej Siwiec

*    *    *

Punkty styczności" stanowią, zapoczątkowaną w debiutanckiej książce pt. "Bezsenność", kontynuację motywów: drzew, snów, aniołów i Boga. Bohaterka współistnieje w tym świecie, czerpie z niego siłę, wiarę i doświadczenie. One też nadają indywidualny charakter poezji Rzepeckiej. W trzecim tomie ponownie ożywają rodzinne opowieści z dawnych lat. Wydaje się, że losy przodków głęboko wrastają w świadomość poetki, wiersze ocalają pamięć o nich.

Są w ostatniej książce Aliny Rzepeckiej tematy nowe, odwołujące się do żywota Świętego Antoniego, biografii Vincenta van Gogha i bydgoskiego artysty Jerzego Puciaty. Jednak najbardziej emocjonalne zdają się być wiersze przybierające formę pierwszoosobowego zapisu z pobytu podmiotu lirycznego w zamkniętym oddziale psychiatrycznym. Obrazowe dłuższe frazy przywołują obrazy i myśli osoby niezrównoważonej psychicznie, a jednak boleśnie przeżywającej rozstanie z rodziną, zmagającej się z lękiem i samotnością. Także inne liryki ( Bilet, Motyw muzyczny) są wyrazem troski o los człowieka. Ten drugi stanowi przejmującą relację z ostatnich chwil życia szesnastolatka. To wiersze wstrząsające. Nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Autorka osiąga efekt realizmu poprzez rezygnację z poetyckości języka na rzecz jego naturalnej potoczności.

Małgorzata Grajewska

 

Polifonia dojrzałości    

„Punkty styczności” -trzeci tomik bydgoskiej poetki ujmuje rzadką dziś u piszących konsekwencją, tyczącą organicznej monolityczność języka, jego esencjonalną nieledwie lapidarnością i precyzją, rezygnacją z semantycznie barokowego ozdóbkarstwa. (…) Liryczna kobiecość Rzepeckiej niejedno wszakże miewa imię i urzeka nieprzebraną mnogością pretekstów i podtekstów. Widać to

choćby wierszach spod znaku „kobieta w kuchni”, ale i w wyjątkowej zupełnie urody erotykach - wysublimowanych, dalekich od płytkiego sentymentalizmu, traktujących uczucia jako małe sacrum, o których najlepiej mówić ściszonym półszeptem. Z żywiołów poetce najbliższe wydaje się morze, spośród substytutów - dość nieoczekiwanie wolność mimo wszystko. W zamykającym tom wierszu dlań tytułowym, pojawia się wyznanie autorki: „szukam punktu styczności z prostymi/ myślami sięgam pogmatwanych”.  Ale ta deklaracja jawi się po to głównie, by uzasadnić autobiograficzny charakter wiersza. Całość zaleca się bowiem specyficznie pojętą dyscypliną formalną. Wzmacniają umiar w dozowaniu napięć zarówno uczuć jak i emocji. Dystans i świadome powściąganie pokus nadmiernie rozbudowanej autokreacji; „oczom nie ujmuj wilgotności / tylko ust nie maluj”. Polifoniczna wielowątkowość samych „Punktów…” brzmi przejmująco czysto i donośnie. Alina Rzepecka ma już swój własny, w mig rozpoznawalny charakter „poetyckiego pisma”. Jej wiersze błyszczą jak krople  nadrannej rosy. Zapraszają do dialogu-rozmowy z ich głęboko introspekcyjną naturą. Wzruszają zaś nade wszystko i przede wszystkim.

Tyle i aż tyle. Czyż trzeba doprawdy więcej.

Kazimierz Rink

Poezja i Himalaje. Wiersze Aliny Rzepeckiej

To, że Alina Rzepecka jest poetką i matematyczką z wykształcenia wiedzą chyba wszyscy. Jej precyzyjny umysł szuka punktów stycznych z innymi osobami, rzec można, monadami G. Leibniza, czyli z tymi, którzy nie boją się otchłani pod stopami.

Alina Rzepecka zdaje sobie sprawę, że nasz Wszechświat jest matematyczny i jednocześnie skończony. Poetka, podobnie jak Wanda Rutkiewicz, wybitna polska himalaistka, porównuje ludzkie życie do wspinania się na wysoką górę. Za Tomaszem Mannem można ją nazwać „Czarodziejską górą”. Każdy w sobie ma swój Mont Everest, K 2, Kanczendzonga lub mistyczną Górę Karmel. Za życie na wysokościach trzeba jednak zapłacić wysoką cenę, na co wskazuje metafora „opuchniętych nadgarstków”, które lepiej schować w kieszeni, aby nie prowokowały ostrzy. Himalaiści wiedzą, że na metafizycznej wysokości ośmiu tysięcy metrów zaciera się granica między ziemią i niebem, życiem i śmiercią. W krainie huraganowych wiatrów i niemal kosmicznego mrozu wydolność ciała jest na krawędzi wytrzymałości, a umysł nawiedzają wizje nie z tego świata. Według tybetańskich i hinduskich podań na tej wysokości mogą żyć jedynie bogowie. Rzepecka, niczym Sylvia Plath, ucieka z jednej strony od śmierci w stronę śmierci, z drugiej zaś strony w swojej twórczości pragnie światła, ciepła i tlenu, tzn. życia.

Alina Rzepecka w swoim wierszu pt. „Niedotlenienie”, który dedykowany jest pamięci Wandy Rutkiewicz, zauważy:              

idziemy razem zboczem
pod moimi stopami osuwają się okruchy twojego istnienia
oddycham tobą a ty żywisz się moim lękiem
zobacz góro zdobywam cię
znaczę twój grzbiet  myślą
o zwycięstwie rozgrzewam
Pięć Skarbnic Wielkiego Śniegu wiarą że do trzech razy

powietrze traci gęstość i zapach
z twoich szczelin  czytam pod wiatr  zapisane obcym językiem ostrzeżenia

mówią o mnie nieludzka
a przecież jestem kobietą  górą
każda z nas ma swoje tajemnice
nie bój się  nie opowiem nikomu
tylko pozwól mi z lodowej jaskini na najwyższej grani
spojrzeć

na własne życie

Św. Teresa z Avili, karmelitańska mistyczka, miała kiedyś powiedzieć: „Kto jest wysoko, ten widzi daleko”. Alina Rzepecka, poetka, czyta Szekspira w kuchni, lepi pierogi i pamięta o tym, co najważniejsze.

Grzegorz J. Grzmot-Bilski

Wojciech Nadratowski – obrazy

*      *      *  

W pamięci przechowuję obraz pejzażu, który jest przestrzenią otwartą i wolną, nieprzesłoniętą architekturą miasta. Był on wypełniony perspektywą po horyzont, powietrzem i zapachem ziemi.

Pejzaż, który widzę dzisiaj, odczytuję jako złożoność przestrzeni i czasu. W drodze, w czasie podróży, wiodąc wzrokiem po krawędzi widnokręgu nie znajduję jego końca. Rozpościera się przede mną scena, na której toczy się spektakl przyrody z wplecionymi weń wątkami obecności człowieka. Unoszony przez nurt czasu obserwuję, jak kolejnymi odsłonami tego zachwycającego i wielobarwnego przedstawienia rządzi kosmiczny chronometr.

Mając poczucie obecności w obszarze takiej prezentacji, z wyrazem podziwu przechadzam się po jej dróżkach. Wiem, że warto zjeść z wydeptanej ścieżki na stronę baczniejszej uwagi. Zerwać z wygodą i rutyną na rzecz wyczulonego widzenia. Zetknąć się z tą organiczną i tajemniczą częścią pejzażu z naturą.

Mimo bogactwa i rozmaitości wypływających z tego rodzaju doświadczeń w głębi mojej świadomości poprzez nawarstwienia powstaje jakby uniwersalna wizja krajobrazu. Widziany w rzeczywistości, wypełniony treścią widnokrąg na płaszczyźnie obrazu przechodzi w niekończącą się giętką linię, zyskując nowe znaczenia, własne życie.

Wojciech Nadratowski

 

*      *      *  

Artysta obserwuje naturę. Jest nią zafascynowany, jako czymś wszechobecnym, różnorodnym, żywym, a więc zmiennym. Naturę pojmuje szeroko. To dalekie, bogato ukształtowane pejzaże, fantastyczne ryby, piętrzące się, i widziane w nieznanych nam wcześniej perspektywach, kamienice oraz niezidentyfikowane fragmenty materii, którą odczuwamy jako organiczną i pulsującą własnym, ukrytym życiem. To może być jedynie strzęp materii, albo przeciwnie – ujęcie z wysokości satelity. Czy to ważne? Natura jest tylko inspiracją.

*      *      *  

To wyobraźnia określa formę, relację pomiędzy elementami kompozycji, przestrzeń i kolorystykę w obrazie. Tłumaczy dziejące się w naszej obecności przekształcenia motywu i nowe interpretacje znanego, jak się nam wydaje, tematu. Na przedstawieniach rozpoznajemy więc „rzeczy”, widząc i czując jednocześnie, jak stworzona przez nie „rzeczywistość” różni się od tej, która nas otacza. Każdy aspekt obrazu, jego treść, forma, czy atmosfera, może nas wprowadzić na drogę nieznanych wcześniej skojarzeń. Zupełnie, jakbyśmy weszli na wyższy poziom świadomości, istniejący w nas zawsze, ale umiejscowiony gdzieś poza doświadczeniem i logiką. Jakbyśmy weszli na wyższy poziom, albo też wrócili do zapomnianych już źródeł.

*      *      *  

Bawiąc się interpretacją motywu, artysta zaskakuje i zadziwia widza. Powoduje, że przejmujemy jego widzenie, przewrotne, dowcipne, często bardzo oryginalne, a zawsze – wolne. Z czasem, zdając sobie sprawę, że wielość i charakter metamorfoz jest prawie nieograniczony, kolejną z nich traktujemy jako naturalną. Patrząc, myślimy: dlaczego nie? Nie doświadczamy przy tym przykrego znużenia. Zawsze przecież jesteśmy o krok za artystą.

*      *      *  

Bogata wyobraźnia Wojciecha Nadratowskiego, zmaterializowana na płótnie, nie wybucha w konwulsjach barw i ekspresji pędzla. To wydaje się być dla malarza zbyt proste, niezgodne z jego temperamentem i wewnętrznym upodobaniem. W świecie, który kreuje, wszystko jest na swój sposób określone i precyzyjne. Obraz jest uporządkowany, dopracowany i zamknięty. Prace tworzą cykle, w których możemy obserwować rozwój i przemiany motywów. Dla artysty rzeczywistość wokół stanowi niewyczerpane źródło inspiracji, połączonych cienkimi nićmi skojarzeń. Ale to on trzyma ten kłębek mocno w rękach. Powoli i delikatnie rozwija każdą z nitek, pozwalając równocześnie jej się poprowadzić. Dokąd?

Hanna Strychalska

Wojciech Nadratowski
Centrum
2016
Wojciech Nadratowski
Pejzaż z pamięci
1995
Wojciech Nadratowski
Zachód
2005
Wojciech Nadratowski
Galeria Autorska 1979
2000
Wojciech Nadratowski
Droga
2008
Wojciech Nadratowski
Scenografia
2008
Wojciech Nadratowski
Miasto
2008
Wojciech Nadratowski
Nad rzeką
2006
Wojciech Nadratowski
Harfa
2008
Wojciech Nadratowski
Do
2007

Alina Rzepecka

Alina Rzepecka ur. 15.01.1960 w Lipnicy na Kaszubach. Ukończyła matematykę na WSP Bydgoszcz oraz studia podyplomowe matematyka z informatyką. Od 42 lat z entuzjazmem naucza matematyki od przedszkola do matury. Przynależność: SPP (sekretarz zarządu oddziału SPP w Bydgoszczy), RSTK Bydgoszcz, Grupa Literacka Dysonans Wrocław, Gdański Klub Poetów, Międzynarodowa Grupa Literacka Kwadrat, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie. Laureatka wielu konkursów. Odznaczona Medalem Jakuba Wojciechowskiego za działalność na rzecz kultury i odznaką: Zasłużony dla Kultury Polskiej Współorganizatorka wielu imprez kulturalnych. Prowadzi od lat galę Ogólnopolskich Literackich Spotkań Pokoleń w Kruszwicy-Kobylnikach. Organizatorka cyklicznych spotkań autorskich przy Wojewódzkiej Bibliotece im. W. Bełzy w Bydgoszczy. Bierze udział w organizacji Bydgoskich Trójkątów Literackich. Przygotowuje cykliczne spotkania artystyczne w swoim domu („Salon Rzepecka”) zapraszając poetów, krytyków i plastyków środowiska bydgoskiego i nie tylko. Jurorka ogólnopolskich konkursów poetyckich. Prowadzi warsztaty literackie dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Autorka czterech książek poetyckich Bezsenność (2004), Oswajanie snów (2014), Punkty styczności (2018), Bez lęku wysokości (2023) i tekstów piosenek.

,

Wojciech Nadratowski

Urodzony w 1957 r. w Wąbrzeźnie. Malarz i rysownik, zajmuje się także grafiką wydawniczą, ma na swoim koncie pokaźną liczbę opracowań graficznych przygotowanych do literatury pięknej i poezji (Wydawnictwa Pomorze). W latach 80. XX w. współpracował z Ilustrowanym Kurierem Polskim. Od 1979 r. związany jest z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy. W latach 1980–1984 zajmował się działaniami konceptualnymi pod auspicjami (założonego przez siebie) Biura Strat Bezpowrotnych. Jest autorem kilkunastu indywidualnych wystaw malarstwa. Uprawia głównie pejzaż oscylujący między poetyckim realizmem, abstrakcją a surrealizmem. O swojej twórczości mówi: „Jest to próba subiektywnej rekonstrukcji i przemiany zewnętrznych wartości w kompozycję ułożoną według własnej logiki i wrażliwości”.