czwartek, 11 września, godz. 18.00 - spotkanie z poetą Krzysztofem Grzechowiakiem pt. Jutrzejszy dzień

 

Krzysztof Grzechowiak ur. w 1955 r. we Wrześni. Poeta, krytyk literacki. Debiutował w 1980 r. w Radarze. Publikował w Nurcie, Okolicach, Tytule i prasie codziennej. Brał udział w almanachu młodej poezji wielkopolskiej Przedpole (1986). Wydał tomy poezji: Wersja Ostateczna (1986), Opis Walki (1989) Regalia (2005). Od 1981 r. związany z NGP Drzewo, a później z Familią Drzewo. Grupa wydała własnym sumptem almanachy Dopóki jesteśmy razem (informacje dotyczące tego okresu - zob.: E. Głębocka, Grupy Literackie w Polsce 1945-1989, wyd. II, 2000). Laureat wielu nagród m.in. nagrody głównej w konkursie poetyckim im. A. i St. Babińskich, Poznań (1999) oraz w Bydgoszczy „Strzały Łuczniczki" za najlepszą książkę roku 2005.

 

* * *

Jeśli mam zacząć od nowa...

Pisać o sobie - zdawałoby się nic prostszego, któż bowiem lepiej zna swoje sprawy od autora, przecież nie krytyk, który przykłada do cudzego dzieła swoją wrażliwość, albo i niewrażliwość. Tylko o którym, tym byłym, już zastygłym w jakiejś tam formie - w postaci zapisanych słów i wówczas tylko do nich najwłaściwszym byłoby odsyłać ewentualnych czytelników, dalszy zaś komentarz mógłby świadczyć, że nie powiedziało się wszystkiego i nadal trwa praca nad poszerzeniem i pogłębieniem tego, co nas nurtowało i w którymś momencie domagało się zapisu - czy tym nieukształtowanym jeszcze będącym dla samego siebie niespodzianką. Rzecz jasna to nieznane będzie nas pociągało bardziej jak chęć zobaczenia, co jest za kolejnym zakrętem drogi, za wzgórzem, które przesłania nam widok. Mając zawsze świadomość niespełnienia, pewnej niemożności, że słowo nigdy nie wyrazi w sposób pełny tego co w myślach ma kształt daleko doskonalszy, jak w Pieśni Miłosnej J. Alfreda Prufrocka T.S. Eliota: „To nie jest to, o czym myślałem, To nie to wcale."

(...) Roztrwoniwszy jakiś dany nam czas, bo ten nie zapisany i nie opisany nie istnieje i rozmyślając nad tym, nad losami ludzi których już nie ma, ale których słowa jeszcze możemy odczytać czując tym samym ich żywą obecność. I czując przez skórę, że pracuje maszyneria nicości i tylko tak możemy prowadzić z nią walkę trzeba powrócić do procederu „czernienia papieru". Gdy ciągle słyszę jak napomnienie zdanie odzywające się przenikliwym dzwonkiem: „Jeśli mam zacząć od nowa, zacznę z wysiłkiem nie mniejszym". I jeszcze inne zdanie z wiersza Traktat K. Kuczkowskiego definiujące z precyzją to, z czym się borykamy jeśli tylko duch nadal jest żywy i krew krąży: „Wciąż zaczynać od początku".

Krzysztof Grzechowiak

 

 

Z jaką niechęcią kartkujesz to swoje życie

 

Z jaką niechęcią kartkujesz to swoje życie

Jak książkę uratowaną z pożogi

Nadpaloną, której brakuje stron

A inne ledwie czytelne albo straszą

Pustymi oczodołami bo kronikarz zginął.

Od katastrofy do katastrofy

Od dni płaskich jak szyba do nocy jak dymne szkło

Niepewne kroki, ślepe uliczki

Podróże kończące się Ścianą Płaczu.

Powolne odchodzenie obrazów.

Usychanie słów jak liści jedzonych

Przez robactwo.

Zamierająca kadencja zdań.

Nagła kanonada deszczu i błyski

Nadchodzącej burzy jako sceneria

Snu, który zaraz się skończy.

Pod bujnym zielskiem

Ostatnim pomnikiem chwały

Kopczykiem kreta.

 

Krzysztof Grzechowiak