czwartek, 29 maja, godz. 18.00 - otwarcie wystawy malarstwa Jacka Solińskiego, pt. „Aniołowie przyjaciół, część IV"

Opiekunowie czasu

Żywiąc głęboką ufność, iż na rozmaitych drogach towarzyszą nam opatrznościowi opiekunowie, realizuję (od kilku lat) cykl postaci aniołów. Przedstawienia wizerunków tych czystych duchów są równocześnie wyrazem mojej wiary w ich istnienie. Obrazowanie „niewidzialnych" istot traktuję jako refleksje wokół wielkiej Tajemnicy, przed którą stajemy codziennie od nowa, przez cały rok.

W pracy twórczej poruszam się w dwóch obszarach: w realności wyobraźni (kształtowanej wiedzą i doświadczeniem) i w abstrakcji, poszukuję nowej formy. Granica między tymi regionami, jeżeli istnieje, jest bardzo płynna. Można powiedzieć, że te dwa obszary penetracji przenikając się, określają inne wymogi i inną rzeczywistość. Rzeczywistość nieprzewidywalną.

Image
Jacek Soliński Anioł 279 dnia

Życie ludzkie liczymy w latach, w powtarzających się porach roku, w świętach i dniach powszednich. 365 dni zamyka się w całość. Każdy z nich ma swoją niepowtarzalną wartość.

Porządkując czas posługujemy się liczbami. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są w kalendarzu rozpisane na dni. Porządek doczesności ma swoich patronów-opiekunów, którzy w ukryciu (w jakiś przedziwny sposób) uczestniczą w naszej rzeczywistości.

Będąc głęboko przekonanym o takim stanie rzeczy postanowiłem zobrazować to, co jest, a czego nie widać. I tak rozpocząłem realizację cyklu 365 aniołów - przypisując każdemu dniowi jednego opiekuna. Umowność tego porządku symbolicznie obejmuje czas doczesności. Wciąż jestem jeszcze w drodze trwając w niezłomnym postanowieniu, by aniołom powierzyć wszystkie dni roku.

Pojawiające się dedykacje (przypisane kolejnym wizerunkom aniołów) mają być jak strumienie dobrych myśli skierowane intencjonalnie do bliskich - przyjaciół i znajomych. Są przejawem wielu ważnych dla mnie więzi. Dedykacje skierowane do osób, których nie ma już wśród nas, mają znaczenie szczególne, bo stają się jakby listami w zaświaty. Aniołom pozostawiam rolę posłańców.

Jacek Soliński